Zakon Światła Ostoja Fantazji

  • Pamiętniki
  • Galeria

Reklama

  • Rudik - portfolioKroniki Fallathanu - Najlepszy MMORPG Tekstowy

Gazeta

  • Przesuń w dół scrollem by przeczytać resztę!
    Czytaj więcej...
Facebook ZakonnyRSS
  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

Ogłoszenie

Sprawdź fazę księżyców! Posłuchaj herolda! Pokaż list gończy! Sprawdź warunki pogodowe! Zbieraj zioła!
Posłuchaj adepta świątynnego! Sprawdź tablice projektową! Czytaj nagłówek gazety!

Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
przerwynikprzerwynik


Optymalne przeglądanie forum umożliwia przeglądarka Opera!

Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!


Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
przerwynikprzerwynik

Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
przerwynikprzerwynik

przerwynikprzerwynik


#1 2008-08-14 20:49:10

Gerard Grzmot

Stolarz i Kucharz

8660942
Call me!
Skąd: Bydgoszcz
Zarejestrowany: 2008-07-10
Posty: 972
Punktów :   
Rasa: Anioł
Profesja: Druid/Treser
Praca: Patrz do karty
Totem: S=6, W=5, Sz=5, M=4, I=5, U=0
Zwierze: 8%
WWW

Dwie baby, Smok i Szarpiący Wampir

Historia zaczyna się w karczmie. Polimorfka Ekena wygrała wcześniej zakład ze Smokiem Kraght’narem. Przegrana Smoka oznaczała przelot na jego grzbiecie. Ekena przypomniała sobie o wygranej i przyniosła siodło wraz z ogłowiem.
- Poznajesz, Kragh? - Zapytała z wrednym uśmiechem. - Prawda, ze cieszysz się na ten widok? - Po czym spokojnie zaczęła rozpakowywać spore siodło. W międzyczasie, żywy wampir Szarpacz przygotowywał napój w kuflach.
- W sumie to, jeśli chodzi o napitek to jeno kufle były karczmienne, zawartość moja własna. Ale nic się nie zmarnuje - Szarpacz przekręcił jeden z kufli. Nieco przecenił swoje możliwości. Oczy wyszły mu na wierzch i kaszlał krótką chwilę - jeśli chodzi o Pani dzieci... Po tym jak dostałem przez plecy... - Kaszlał nadal - chwilowo nie zbliżam się do nich bez stroju ochronnego... Pełnego, jeśli chcesz wiedzieć - brał się za kolejny kufel specyfiku, jednak odstawił. Ekena zaśmiała się nerwowo.
- Erm... Właśnie zapomniałam chyba uprzedzić, że lepiej nie stawać do nich często tyłem... -  Powiedziała, przygryzając wargę. - I proszę zwracać się do mnie po prostu Ekena. Ze mnie żadna pani. - Dodała siadając z boku i wąchając specyfik w kuflu.
- Dobrze wiedzieć - Szarpacz uśmiechnął się i odchylił na krześle. Chwilę balansował na jednym z krótkich, drewnianych deseczek, po czym wrócił do normalnej pozycji. Test na zawartość alkoholu najwyraźniej wypadł negatywnie gdyż wampir wrócił do swojego kufla z pełną swobodą i gracją, podpierając się łokciem - Pani... Tfu... Ekeno, Kraght'nar, wy od dawna tutejsi...? - Ekena wyszczerzyła zęby.
- Jestem tu od założenia Zakonu. - Powiedziała i spróbowała nieco mieszanki stworzonej przez Szarpacza. - Co to jest? - Zapytała biorąc głęboki oddech po przełknięciu mikstury. Spojrzała jednym okiem na Smoka. - Za cholerę się nie możesz upić, Ekuś... - Wymamrotała do siebie.
- Możesz, możesz... – rzekł Smok - Ja ci pozwalam... Pijta do woli... Ja się nie przyłączę, bo wszystko się spali... Ale ty, Ekuś - pokazał wymowny gest ręką - możesz pić do woli i ile dusza zapragnie... Im bardziej się upijesz, tym bardziej ułatwisz mi... Ekhem... Sama wiesz, co... - Tutaj na ustach smoka zagościł szatański uśmiech. Który po chwili zniknął... - Pij ile kuchnia dała i ile żołądek pomieści... Wierz mi. Ja się nie pogniewam, a nawet będę ci wdzięczny... Nie - mina niewiniątka - źle mnie zrozumiałaś nie chcę ci zrobić krzywdy... A co do siodła, to... Nie bądźmy tacy drobiazgowi... Jeden zakład tylko i to mały. Nie trzeba aż tak szybko wdrażać go w życie, przecież... Ty mi nie chcesz tego zrobić, prawda? Co? Ekuś? Ekeno? Nie chcesz? Powiedz... Błagam... Nie? - Nie miało to sensu... I tak znał odpowiedź... - No dobra... Załatwmy to szybko... - Wstał. Przeciągnął się. Podszedł do Ekeny i zabrał jej siodło. - W Zakonie jestem od niedawna, Szarpaczu i, jak widzisz, już się dałem złapać w niezłą pułapkę... Dam ci dobrą radę: nigdy nie zakładaj się, gdy jesteś w stu procentach pewny wygranej, bo przegrasz. Jak ja. A potem ciężko ci będzie odpłacać. - Rozpakował pakunek w środku było siodło wykonane w całości z czarnej skóry i srebra. Miało też kilka srebrnych ozdób. Było też... - A TO, CO TAKIEGO??? - Zawołał Kraght'nar, podnosząc ogłowie, wykonane podobnie jak siodło z czarnej skóry i srebra. - TY CHYBA NIE MYŚLISZ, ŻE TO ZAŁOŻĘ, CO??? MOŻE I PRZEGRAŁEM ZAKŁAD, ALE SWÓJ HONOR MAM!!! JESTEM SMOKIEM, A NIE EGZOTYCZNYM WIERZCHOWCEM!!!  NIE SĄDZISZ, ŻE TO LEKKA PRZESADA??? - Zamilknął na chwilę. Po chwili kontynuował spokojnym już głosem. Z nutką rozpaczy... - Ja rozumiem, że przegrałem jeden zakład, ale coś takiego? Ekuś... Ty tego nie chcesz... Ech... Czekam na dworze... - I wytaszczył zestaw na dwór... Ekena Roześmiała się serdecznie. Potarła o siebie dłonie.
- Ja nie jestem taka straszna i zła, jak on mówi. Po prostu mam nieco szczęścia i mnóstwo talentu do pakowania się tam, gdzie nie powinno mnie być. - Uśmiechnęła się i upiła nieco mieszanki z kufla. - Idziesz zobaczyć załamanego Smoka? To musi wyglądać wspaniale! - Zaśmiała się wychodząc na dwór. Podeszła do Kragha. - No malutki. Musisz się przyzwyczaić do ogłowia i uzdy. To całkiem normalna rzecz. Myślisz, że ja nigdy nie musiałam nosić czegoś takiego? - Zapytała oglądając siodło i resztę sprzętu. - Nie jest nawet źle. - Wyszczerzyła zęby. - Nawet wędzidło jest!
Smok skończył ceremoniał przyłączania zestawu, jako część swojego ekwipunku...
- Wiesz... Musiałem to zrobić, aby mieć pełną swobodę ruchu w powietrzu i możliwość wykorzystania zmieniania kształtu w locie... - Skórzana część zestawu wyglądała, jakby była zrobiona z tego samego materiału, co ubranie smoka. Stał się też lżejszy i bardziej elastyczny. Kraght'nar zamienił się w smoka. - No. A teraz pomóż mi to założyć... - Smok przykucnął.
Ekena przerzuciła siodło przez grzbiet Smoka i zapięła tak, by znajdowało się między przednimi łapami a skrzydłami.
- Nie jest za ciasno, ani za luźno? - Zapytała biorąc juz do rąk ogłowie i uzdę. Ogłowie naciągnęła lekko na pysk Kragha, po czym wskoczyła mu na kark i ułożyła odpowiednio, po czym zapięła. - Otwórz pysk. - Nakazała i z wrednym uśmiechem umieściła w nim wędzidło. Jeszcze raz sprawdziła ułożenie wszystkiego i zapięcia. Kilka rzeczy poprawiła, po czym cofnęła się i obejrzała całość. - Wygląda nieźle. - Powiedziała z uśmiechem. - Nic nie uciska za mocno, ani nie jest za luźne?
- Wis, ty wyzidlo ist ohe niwykotny. - Zamruczał smok. - Oses gą zjądż? Pyłgmym fziencmy. Strzeze. I hest du ohę nyszmyczny - Zionął by stopić wędzidło. Normalnie by zadziałało, ale nie tym razem. W końcu jako część ubrania, jest odporne na jego ogień. - Mylem nydźeję... Efff... Altfmy o ypgo. Fsgaui. Psymisz si.
Polimorfka wsunęła stopę w strzemiono i podciągnęła się, by usiąść w siodle.
- Jak ja dawno w siodle nie siedziałam... - Wyszczerzyła zęby znajdując pas, który miał być przy siodle. Przypięła się i dla pewności chwyciła lejce. - Nie głupio Ci, Smoczku? - Zapytała powstrzymując śmiech. Lejce okręciła dookoła przedramion.
Smok warknął.
- Udwdzintrzne si sie. Myzys byc powna. - Wzniósł się w powietrze z Ekeną na siodle. - Lut ogóry nagiami iuż psysłaś. - Sprawdzmy mośliwosci eko sprzondu. - Pochylił maksymalnie głowę w dół. Ekena wyrżnęła głową o siodło, pociągnięta przez sznur. - Chez, chez, chez. Muzisz to poprafić, kiedy fylontujemy... Posostala jedna plufa... Po s lestą sopie poladzis... Wis o cym mufie?
- A niech Cię diabli! - Warknęła ściągając wodze.. - Wygodnie? - Zapytała skracając jeszcze trochę wodze i przywiązując je do siodła. Chwyciła się łęku. - Co Ty kombinujesz? - Zapytała lewą dłonią ciągnąc solidnie za wodze i tym samym sprawdzając, czy Smok zareaguje i skręci w lewo.
Smok zaśmiał się i zaczął się wznosić…
- Ni my owy. Am inszsze plyny... Ich chesz, to mozes cingnyć, aly ni przysacaj, bo to ilytuje... Zywszy to sypsze od mufy, windz cie ni sszuce za prluby... Zalaz osignim udpowidnim wysokuś - Powiedział i wzniósł się już ponad chmury.
- Pikowanie mi nie przeszkadza! – Zawołała polimorfka. Zauważyła, że powietrze przestało być odpowiednie dla jej potrzeb. Mam nadzieję, że szybko obniżysz lot pomyślała skupiając się na tym, by nie stracić przytomności. Pochyliła się w siodle i mocniej złapała łęk. - Jak wysoko chcesz lecieć? - Krzyknęła do Smoka.
- Dudaj fystartrzy... - Powiedział smok i zaczął pikować. Leciał idealnie pionowo, bez żadnych odchyłów. Przez mury przebili się, jak przez masło, mały lejek chmury oznaczył ich drogę. Nagle Ekena poczuła, że na niczym nie siedzi... Obok niej spadał blady mężczyzna w czarnym płaszczu z zarzuconym kapturem. Przekręcił się lekko i podleciał do niej. Złapał ją mocno ręką. - Słuchaj uważnie, bo nie powtórzę. Tuż przed ziemią zamienię się w smoka i złapię cię, ale ty musisz lecieć prosto w dół, bo tuż przed ziemią cię puszczę. Nie wychylaj się wtedy i nie wołaj dzieci, bo nie będą w stanie cię złapać. Za szybko lecimy. Rozumiesz? - Ziemia się zbliżała.
- Jak sobie coś złamię! - Wywarczała tylko, skupiając się i próbując zmienić jedynie dłonie w upazurzone łapy kota. Całą siłą woli powstrzymała się od przejechania pazurami po twarzy Kragha. Na dole żywy Wampir przypatrywał się ich wyczynom.
- O cholera - Szarpacz upuścił kufel wpatrując się w parę przebijającą chmury. Wyszedł przed budynek i dla wygody oglądania dwóch punkcików wysoko na niebie położył się na plecach. Co za widok... Miał wrażenie, że spadają... Prosto na niego. Wyrwał źdźbło trawy i mielił w ustach. Odlot.
Dla Smoka i Polimorfa ziemia była tuż-tuż... Smok uśmiechnął się.
- Nie złamiesz nic sobie... – rzekł sędzia - Postaram się o to... - Puścił ją i odleciał w bok. Nagle wszystko dookoła Ekeny stało się czarne... Cała była usmarowana w dziwnej, przezroczystej, lepkiej cieczy... Była się w dziwnie wilgotnym miejscu... Leżała na czymś miękkim. Mięsistym... Gdy spróbowała się podnieść, walnęła głową o zawieszony w powietrzu pręt. Był wykonany z opalizującego lekko metalu. Coś jakby srebra... Niedaleko od niej były małe dziurki, przez które widziała świat. Pomiędzy dziurkami było coś szarawego, a może białego... Bez wątpienia ostrego... W tym miejscu wiało ciepłe powietrze. Raz w jedną, raz w drugą stronę... Dotarło do niej, gdzie była... Nagle przycisnęło ją mocno do ziemi. Rozległo się łupnięcie i wyrzuciło ją na zewnątrz...
Wylądowała twardo na plecach. Leżała na ziemi. Nad nią pochylał się smok... Sprzęt jeździecki gdzieś zniknął. Miał dziwny uśmiech... Razem byli przed karczmą. W promieniu stu metrów nie było śniegu...
- Podobało się? – zapytał smok - Bo mi bardzo... Muszę przyznać, że smak masz naprawdę przedni. Dawno nie miałem w ustach czegoś równie dobrego... Możesz się pochwalić, że widziałaś miejsce, które niewielu może zobaczyć i właściwie nikt o tym później nie opowiada. A za odrobinę śliny przepraszam. Nie można jej się przecież pozbyć... - I ignorując minę Ekeny, położył się przed karczmą, podśpiewując wesołą melodię... - Tymczasem Nikol (jak to było w jej zwyczaju) podniosła się spod stołu z nieco zmierzwionymi włosami. Czy przesadziła z trunkiem? Biorąc pod uwagę zawartość butelki, która była opróżniona do połowy i to, że była w samej bieliźnie i rozpiętej koszuli... Może troszeczkę. Położyła dłoń na rozgrzanym czole. Miała coś do zrobienia, coś bardzo ważnego, ale czuła się tak...Wczorajszo. Przypomniały jej się stare czasy, imprezy do białego rana, procenty, hulanki i mężczyźni... Uśmiechnęła się szelmowsko, zbierając porozrzucane po podłodze ubranie. Gdzie to się podziało?
Karczma była pusta. Ubrała się szybko, związała włosy, wychyliła szklankę wody i wyszła. Wysoko nad jej głową Ekena "ujeżdżała" smoka. "Można i tak" - zachichotała w duchu.
- Niech Cię szlag! – Wrzasnęła polimorfka próbując wstać. - Niech Cię szlag! - Powtórzyła, gdy zdała sobie sprawę, ze brak powietrza, prędkość i uderzenie o ziemię nie pozostały bez śladu. - Obiecuję, że jak uda mi się wstać, to zrobię Ci krzywdę! - Warknęła próbując wytrzeć z siebie ślinę Smoka.
- Spokojnie! Czyżby ci się nie podobało zakończenie? Leciałaś trochę za daleko, byś się mogła złapać ogona, a złapanie w łapę nie wchodziło w grę, bo byś się lekko wgniotła... Możesz się cieszyć tytułem pierwszej osoby, która towarzyszyła mi przy tym rodzaju lądowania... A że się trochę zmoczyłaś... - Smok ryknął śmiechem widząc ją... - I nie zapominaj, że będziesz miała niedługo obrożę...
Ekena zmieniła się w śnieżnego kota i przewróciła na brzuch. Jakoś udało się jej podnieść do pozycji siedzącej. Zaczęła, więc czyścic futro i doprowadzać je do porządku.
- Spróbuj tylko mi to założyć, a obiecuję, że Cię dorwę. I nie złamię Ci kości ramienia. Ja Ci do ramię odgryzę. - Wywarczała czyszcząc futro.
- Nie odgryziesz... - Smok podszedł do niej. - Tym razem nie będę czekać, aż mnie puścisz i od razu zamienię się w smoka... - Powiedział i przygniótł ją łapą... Spod łapy wystawała tylko głowa... - Nie jest fajnie, gdy ktoś cię trzyma tak, że nie można się poruszyć, prawda? Ech. Kiedy sobie przypomnę, jak ja musiałem leżeć pod tobą na śniegu. A ty mi jeszcze wbiłaś pod łopatki pazury i wgryzłaś się w ramię... Pamiętasz?
Ekena warknęła, próbując wydostać się z pod łapy Smoka. Próbowała wykręcić łeb tak, by ugryźć Kragha. Widząc, że nic to nie daje zmieniła się w człowieka i próbowała sięgnąć sztyletu, albo wydostać się z pod łapy.
- Odwdzięczę się. - Wycharczała w końcu i nie mogąc złapać oddechu, przestała się szarpać. Przypomniała sobie o obecności Wampira i spojrzała na niego wzrokiem " A może byś jednak coś zrobił, co?"
- Ke? – Szarpacz uśmiechnął się szeroko obserwując ich. Podparł się łokciem i kontynuował - że szermierz na Smoka ma iść? No niby tak, ale jak stracę jakąś ważną część ciała, kto się dziećmi Twoimi będzie opiekował? Tylko na Twoją odpowiedzialność - Szarpacz wstał, nieco chwiejnie, po czym odłożył na ziemię, z namaszczeniem naturalnie kufel. - Słuchaj, że mnie Smoku chędożony Ty - zaczął - jako że paliłeś i żarłeś plony ziemi królestwa naszego, piłeś wino nasze - wzrok powędrował na powrót do cennego napoju - wino nasze i trunki żeś niecnie próbował - jego brwi zbliżyły się do siebie groźnie - i dziołchy, znaczy dziołchę żeś porywał, tako i ja, giermek króla, Pana mojego wyzywam Cię na pojedynek wzorcem dawnych bohaterów - uniósł rapier nad siebie drżącą dłonią - stańże na ubitej ziemi naprzeciw mnie jak prawdziwy jaszczur ognisty! Niechże jeno przyjedzie mój rumak a spotkamy się w legendarnym boju, ku chwale rasy ludzi - przejechał językiem po wampirzych kłach - i na pohybel łuskowatym skurwysynom - z emocji aż się zatoczył - miecz ten mój, legem... legem... Legendarny - machał chudym ostrzem - w kałdun wsadzę Ci i przekręcę, i wyszarpnę, jakom Szarpacz jest, człek prawy, w miarę trzeźwy i mężny. - Polimorfka spojrzała na Wampira jak na wariata. Jednak w miarę trwania "przemowy", polimorfka coraz bardziej tłumiła śmiech. Gdyby nie fakt, że ledwo mogła złapać oddech, pewnie roześmiałaby się serdecznie.
- Słyszałeś, jakkolwieccietamnazwał? Masz mnie puścić, jak dobrze zrozumiałam. - Wycharczała, próbując podnieść głowę i spojrzeć na cos więcej niż ziemię.
Kraght'nar pochylił się nad Ekeną.
- Ratuj mnie, proszę! - Szepnął. - Odwołaj go! Przecież nie wypada się z takim bić... normalnie żal za serce chwyta... - Podniósł głowę i przybrał dumną smoczą pozę... - Cny rycerzu. Mój pradziadek wioski palił, ale się odbudowały... Mój dziadek wino pił, ale ciągle produkowaliście nowe... Ojciec pola całe pożerał, ale wam odrosły... A ci dziewki nie oddam, bo jakom ja smok straszny i jaszczur ognisty, pożrę ją i... I... Mam to gdzieś! Nigdy nie interesowały dworskie ceremonia i teraz też nie zamierzam się w to bawić! Stawaj no przeklęty wampirze, bym mógł cię zabić, a szczątki twe przerobić na pokarm dla potomstwa, a prochy wyrzucić w otchłanie Efezu! O honorze możesz zapomnieć, bo to zabawa dla małych gówniarzy, którzy ledwo umieją machnąć mieczem, a chcą mieć szanse w pokonaniu silniejszego od siebie! Stawaj tu i teraz, by wzorem Mężnego Eycka polec w walce ze smokiem ku chwale własnej i ludzi uciśnionych... - Smok skończył. Do stu trupów rycerzy bez skazy i zmazy! Jeszcze w żargon wejdę... Strasznie zaraźliwa zaraza to jest...
- Wybacz, stary, ale to ja tu robię za ofiarę. – Zauważyła polimorfka z lekkim, wrednym uśmieszkiem. - No i to koniec końców ja tu jestem "dziewką", jak raczyliście mnie nazwać. Niech Cię, diabli, Kragh, żebra mi połamiesz! - Warknęła z trudem, po czym zaczęła kaszleć. - Albo... Mnie udu... Udusisz! - Wycharczała, żałując, że nie może zmienić się w coś małego, jak choćby mysz. Wtedy mogłaby się wyślizgnąć z pod łapy gada. Smok osłabił nieco nacisk, ale tylko o tyle, by Ekena mogła swobodnie oddychać.
- No to rób dalej za ofiarę i się nie ruszaj, cna królewno... – rzekł Smok - Mam nadzieję, że jest ci równie niewygodnie, jak mi wygodnie. Chyba, że sprawisz, że rycerz Szarpacz zechce zejść z pola, albo go na tarczy wyniosą.
- Zabawni jesteście, zaiste - Nikoletta opierała się o framugę drzwi od piwniczki.
W całym tym zamieszaniu nie zauważyli, kiedy weszła i obsłużyła się sama, trzymając w ręku butelkę wina. - Wy dwoje ciągle się tylko kłócicie, jakie to urocze. A ty, wampirku, ledwo na nogach się trzymasz. - Podeszła do lady i wyjęła swój własny osobisty prywatny kielich i nalała sobie do pełna. - Ekuś, nie gniewaj się, że pozwoliłam sobie uszczknąć trochę czarnego lotosu z twoich zbiorów...
- Nie ma sprawy, Nikol. Byłabyś tak kochana i podała mi kubek wody? - Zapytała, Ekena próbując wysunąć się z pod łapy Smoka na tyle, by móc unieść głowę i oswobodzić jedną rękę. - Kragh? Nie mógłbyś mi pozwolić, chociaż się napić? Wiesz... Ta ziemia po dłuższej chwili robi się ciut niewygodna... - Zauważyła spokojnie.
- Może tak, może nie... – rzekł Smok - Ty mi nie dałaś się podnieść, gdy chciałem... Przynajmniej nie, dopóki nie osłabłem... Pomęcz się jeszcze trochę... - Znów przybrał dumną pozę. - Rycerzu Zakonu Światła, czyżbyś stracił swój mężny zapał, by rozprawić się z... - Zrezygnował. - Ruszże się w końcu, nie mogę czekać tu do wieczora, aż mi łapa zdrętwieje od trzymania naszej Bezbronnej! – Nikoletta dopiero odpowiedziała.
- Ależ oczywiście - odstawiła czarkę, by móc nalać do szklanki wody i podać ją Ekenie. Przy tej okazji miała ochotę kopnąć Kragha, żeby zlazł z jej przyjaciółki, ale jej stosunki ze smokiem i tak były nie najlepsze, więc może lepiej nie pogarszać sprawy. - Zawsze do usług - powiedziała, dając szklankę Ekenie, po czym wróciła do swojego wina i popijając je czekała na dalszy rozwój sytuacji.
- Ku chwale białowłosym elfom! - Szarpacz chwycił jakiś kij, wsadził między kolana, uniósł rapier i ruszył w kierunku Smoka - pędź mój rumaku świetlisty, galopuj, idziemy na śmierć, w bój ze złem - w połowie drogi między ofiarą a Smokiem, odchylił głowę i ułożył rapier do sztychu. Świetlistego rumaka stracił kilka metrów temu, gałąź była na tyle długa, że zahaczył o wystający korzeń, jednak myślami wciąż galopował, był w krainie pogromców jaszczurów. Zignorował prawdopodobnie słowa Nikoletty, lub najzwyczajniej nie usłyszał. Tylko gnał, gnał dalej... W międzyczasie Ekena zrezygnowana wyszarpnęła z trudem rękę z pod łapy Smoka i wypiła wodę duszkiem.
- Kragh? Ale wiesz, że jeden Nekromanta wyjechał, a drugi ma problemy zdrowotne i nie należy zabijać Zakonników w takiej sytuacji? - Upewniła się, opierając podbródek na dłoni. - Mógłbyś mnie, chociaż podnieść... Ja nie byłabym w stanie utrzymać Cię inaczej niż na ziemi, ale Ty jesteś nieco większy i silniejszy... - Marudziła spokojnie, czekając, aż Smok padnie ze śmiechu.
- Odwołaj go, Królewno, bo się Cny Rycerz zabije... - Rzekł Groźny Smok. Pochylił swe Straszne Cielsko i ryknął niczym Stu Piwoszów podczas powrotu do Domu z nadzieją, że Szarpacz Wielki cofnie swe Szalone Zamiary. Wielki-Gród-Karczmą-Zwany zatrząsł się od potęgi Ryku Smoka. Czy zrobi to jakiekolwiek wrażenie na Cnym Rycerzu? Czy wycofa on swe Szalone Zamiary? Czy polegnie na Placu Boju? Czy pokona Smoka, by ocalić Bestię? Czy też może Smok pokona Rycerza? A może stanie się coś zupełnie innego? Ciąg dalszy ballady w postach poniżej... W żargon wpadać zaczynam... pomyślał znowu Smok.
- A publiczność świetnie się bawi - dorzuciła Nikoletta, upijając łyk wina i przyglądając się zjawisku z rozbawieniem. Tymczasem czarny lotos zaczynał działać. Z braku dracjum trzeba było znaleźć sobie inny narkotyk... Cóż to było za widowisko. Krzyk smoka wypełnił serce mężnego wojownika. Nie znał on strachu. Jeno niestrawność mogła zagrozić mu w pełnieniu obowiązków. Biegł, lecz ryk Smoka...
- Mężny królewicz Szarpacz pierwszy uniósł kopię. Galopujący koń obniżył łeb. Bestia zastygła w oczekiwaniu. Był już o krok... Chytrym podstępem Smok ognisty sprawił, że rycerz upadł. Ohydne cielsko nachyliło się, a On chwilę po tym przebił je świętą włócznią. Przegrał i wygrał.
- Tato, królewicz był bardzo mężny, prawda?
- Tak synu.
- Chciałbym być taki jak on, gdy dorosnę...

Padł w boju. Znaczy przewrócił się. Lecz ludzkość zapamięta go na zawsze jako pogromcę. Nie inaczej. Wampir leżąc, podniósł głowę i popatrzył na Ekenę i Smoka.
- Bajka podobała się? Mam nadzieję, że opiszą to w Kronikach - Szarpacz ryknął śmiechem i podniósł się bez trudu, po czym ukłonił dworsko w kierunku Nikoletty.
- Taaak... Bardzo się podobała... – mruknęła z przekąsem - Gdyby nie fakt, że zaraz nie będę mogła się podnieść przez ból pleców! - Wydarła się wyraźnie zaczynając się wściekać. - Och, ale któż by się tym przejmował? Ja oczywiście lubię być przygnieciona przez wielką jaszczurkę! - Zmieniła się w kota w spróbowała wykręcić się by ugryźć Smoka. Jedną łapę oswobodziła wcześniej i nie była przygnieciona tak mocno, jak na początku, wiec z trudem przekręciła się na grzbiet i spróbowała wgryźć w łapę Kragha. Wolną kończyną chwyciła brzeg jakiejś łuski, zdecydowana się uwolnić i wstać. Smok obserwował całą scenkę z rozbawieniem. Uniósł łapę.
- Idź już... - I znowu dumna poza - Mężny rycerzu. Twoje szlachetne czyny przekonały mnie do uwolnienia tej sz... sz... szlache... tej d... dam... tego Polimorfa. Twe czyny zostaną zapamiętane, jeśli - tu szturchnął lekko Szarpacza - wytrzeźwiejesz na tyle, by nie brać mnie za przeciwnika! Co ci strzeliło do głowy? Ja rozumiem, ratowanie księżniczek - tu wskazał na Ekenę - ale ta tutaj jest nią tylko z tytułu, bo z prawdziwą ma wspólnego tyle, ile ja z krasnalami. Czyli mało. - Polimorfka wystrzeliła z pod łapy Smoka z pełną kocią prędkością. Przycupnęła niedaleko Nikoletty. Słysząc słowa Kragha warknęła.
- Że jak?! Może nie zostałam wychowana w luksusie i przepychu, ale to nie znaczy, ze możesz sobie gadać, co Ci się żywnie podoba! - Zmieniła się w człowieka i spojrzała na jaszczura z wściekłością z powodu urażonej dumy.
- Wychodzi na to, że księżniczką jestem ja - powiedziała do z nonszalancją. Nikoletta - Mój nieodżałowanej pamięci ojciec był księciem...Oj był z niego (cenzura), był - uśmiech na twarzy Nikoli oznajmił wszem i wobec, że narkotyk działał w pełnej krasie. - Opowiem tę bajkę moim dzieciom, możesz być pewien, mężny królewiczu, a ty, Kragh, nie rzucaj się tak, bo cię kiedyś ktoś na torebkę z wężowej skórki lub trzewiki przerobi i tyle z ciebie zostanie, o! - Znacząco szturchnęła Ekena łokciem.
- Powinno się dopisać jak dwie szlachetne damy zaczęły besztać biednego Smoka - Szarpacz ze śmiechu znów osiadł na glebie - z tego będą mogą być przeciw wam wyciągnięte poważne konsekwencje. Kto wie czy za tysiąc lat nie będą takich jak Kraght'nar chronić...
Polimorfka spojrzała na Szarpacza kocimi oczami, po czym szturchnęła Nikol łapą.
- Ponoć amulet z zębów Wampira ma jakieś-tam właściwości... - Zauważyła teatralnym szeptem.
- Ponoć krew Polimorfów jest całkiem smaczna - przedrzeźniał złośliwie Wampir - zwłaszcza mrożona, z cytryną i palemką, pita przez trzcinową rurkę - usiadł wpatrując się w Ekenę ze zmrużonymi oczyma i uśmiechem na twarzy. Zwężyła oczy ustawiając się tak, by jednym skokiem mogła przewrócić Szarpacza. Wyszczerzyła kły
- Masz ochotę na mały trening? Z maleńkim, niewinnym kiciusiem? - Zapytała spoglądając na swoje wysunięte pazury. Amazonka chyba za bardzo wzięła sobie do serca słowa wampira, a może to czarny lotos tak na nią działał... Jakoże poprzysięgła chronić życia Ekeny własnym marnym życiem, poderwała się wyszarpnąwszy miecz z pochwy i naraz mierzyła sztychem w krtań Szarpacza.
- Nie zdążyłbyś wstać - syknęła spoglądając mu przenikliwie w oczy. Ekena widząc reakcję Amazonki, okrążyła ją ostrożnie i zmieniła się w człowieka. Podeszła i chwyciła klingę jej broni.
- Spokojnie, moja droga. Jeszcze nic nie zrobił, ale dziękuję za chęć pomocy. Na razie jeszcze nic się nie stało. - Powiedziała uspokajającym, łagodnym głosem ciągle trzymając ostrze miecza Nikoli.

Koniec. Historia została oparta na faktach w karczmie.



Imię, Nazwisko, Przydomek: Gerard, Grzmot, Grom
Rasa: Anioły
Profesja: Druid/Treser
Charakter: Dobry
Zalety: Hard ducha, mocne kości
Wady: Cichy, skryty
Umiejętności: Dobry kontakt ze zwierzętami, Szybka regeneracja, Czytanie, Pisanie, Liczenie
Zwierze: Sokół wędrowny - Falcon
Polimorfia: Niedźwiedź


Guest, uważaj, świat jest pełen tajemnic.
http://img201.imageshack.us/img201/6089/userbarpc1.png

Karta Postaci
Tartak

Offline

 

#2 2008-08-16 00:29:23

 Adramelech

Mieszkaniec stolicy

6580749
Call me!
Zarejestrowany: 2007-11-07
Posty: 986
Punktów :   
Rasa: Człowiek
Profesja: Nekromanta
Totem: Koń
Zwierze: Brak

Re: Dwie baby, Smok i Szarpiący Wampir

to nie jest historia oparta na faktach tylko skopiowane posty trzech użytkowników, dostałeś jakieś zlecenie na tą robotę?


Gdyby i głód można było zaspokoić przez pocieranie żołądka!" - Diogenes masturbując się publicznie

Imię: Adramelech
Rasa: Człowiek
Profesja: Nekromanta
Charakter: neutralny chaotyczny
Zalety: wdzięczny, pracowity, lubi dowcipy o blondynkach i te z rodzaju absurdalnych
Wady: wścieka się dość łatwo, cynik, ironizuje, nie przywiązuje się raczej do niczego, rasista - nienawidzi drowów
Umiejętności: czarowanie Kamieni Run; zmiana kształtu przedmiotów - przybliżonej wielkości, na długi okres czasu; W niewielkim stopniu możliwość zapanowania nad mocą Laski
Wygląd: Szary, długi płaszcz, u dołu umorusany błotem, gdyż suwa się po ziemi, lekko poszarpany z dziurą wzdłuż uda prowizorycznie zaszytą, długie aż do połowy pleców czarne włosy, piwne oczy, zielonkawa skóra, blizny na rękach i plecach, trzy czarne różki na karku, czasem ma na plecach założoną pochwę do swego miecza tak, ze jego rękojeść wystaje ponad głowę.

Zaliczone wszystkie Próby w Szkole Najemników.


My name is Legion. For we are Many. Mk 5,9

Karta postaci
Moja historia
Jeśliś człeku ciekaw...
Rzecz o bogach i ich sporach niebieskich. Starzec nie dokończył swej opowieści...

Offline

 

#3 2008-08-16 20:22:59

Gerard Grzmot

Stolarz i Kucharz

8660942
Call me!
Skąd: Bydgoszcz
Zarejestrowany: 2008-07-10
Posty: 972
Punktów :   
Rasa: Anioł
Profesja: Druid/Treser
Praca: Patrz do karty
Totem: S=6, W=5, Sz=5, M=4, I=5, U=0
Zwierze: 8%
WWW

Re: Dwie baby, Smok i Szarpiący Wampir

Kraght'nar powiedział mi o tym a otrzymałem polecenie napisania jakiegoś arta. To mi najbardziej pasowało.



Imię, Nazwisko, Przydomek: Gerard, Grzmot, Grom
Rasa: Anioły
Profesja: Druid/Treser
Charakter: Dobry
Zalety: Hard ducha, mocne kości
Wady: Cichy, skryty
Umiejętności: Dobry kontakt ze zwierzętami, Szybka regeneracja, Czytanie, Pisanie, Liczenie
Zwierze: Sokół wędrowny - Falcon
Polimorfia: Niedźwiedź


Guest, uważaj, świat jest pełen tajemnic.
http://img201.imageshack.us/img201/6089/userbarpc1.png

Karta Postaci
Tartak

Offline

 

Pokaż kalendarz! Pokaż listę medyczną! Pokaż tablice ogłoszeń!


przerwynik przerwynik

Zakon rozwija się dzięki pracy Pawła Neściora aka Rudik (skrypter php i CSS), Pauliny Kwidzińskiej aka Reira (grafik i ilustrator), Andre Norton (autorka fantasy, której prace są wykorzystywane do uzupełniania świata), Hajime Kanzakiego (autora anime "Slayers", z którego również czerpiemy część rozwiązań i nazewnictwa) i wielu innych, graczach i zwykłych przyjaciołach, poświęcających swój czas i talent dla rozwoju forum i świata Zakonu.

Wszystkim serdecznie dziękujemy.

Stopka

Reklama Toplisty Wspieramy Zakon w pigułce
Rudik - portfolio TOP50 Gry Nakarm głodne dziecko - wejdź na stronę www.Pajacyk.pl Napisz do nas
Gra naruto
Mesjasz
narutoogra.pun.pl
Night Moon - Twoja ścieżka fantasy

Wszystko o grze Call of Duty 2
Wszystko o grze warcraft3!
Miecz Prawdy
Najlepsze strony poświęcone RPG, cRPG i Fantasy
Toplista stron o tematyce fantasy rpg itp.
10 Najlepszych Polskich Stron Fantasy
pun.pl - załóż darmowe forum dyskusyjne PunBB


Racjonalista.pl - sprawdź sam
Wielka Rada


Mistrz: Mangel(Urlop):
7659312
stanmangel@aqq.eu


Mistrzyni: Skimrra(Urlop):
6114003
stanadorosa@aqq.eu


Zastępca Mistrza: Erufaile:
929152
stanerufaile@aqq.eu


Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro:
4050011
standaray@aqq.eu


Dziekan: Sulam:
7506594
stansulam@aqq.eu


Bibliotekarka: Erufaile:
929152
stanerufaile@aqq.eu


Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop):
6114003
stan adorosa@aqq.eu


Pancermistrz: Gaspar Grzmot:
8660942
stangrom79@aqq.eu


Instruktor walk: Gaspar Grzmot:
8660942
stangrom79@aqq.eu


Łucznik: Gaspar Grzmot:
8660942
stangrom79@aqq.eu


Rada Mniejsza

Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop):
6114003
stanadorosa@aqq.eu


Myśliwy: Elian:
828625
stankrystek2165@aqq.eu


Ogrodnik: Elian:
828625
stankrystek2165@aqq.eu


Projektant: POSZUKIWANY!:

stan


Arcykapłan: Dark Verreuil:
6990996
stanverreuil@aqq.eu


Dowódca Srebrzystych: Angelus:
4880466
stanrkofan@aqq.eu


Sędzia: Kraght'nar:
849959
Statystyki


Stat24:

Googlebot był ostatnio:

Pagerank:


Nagrody:

Katalog stron

Legenda

Oznaczenia postów Maniera pisania postów Grupy
- stary
- zamknięty
- przyklejony
- przekierowanie
- nowy
- zamknięty nowy
- nowy przyklejony
WIELKIE LITERY - krzyk

Kursywa - teksty pisane (poza biblioteką)

Administratorzy

Moderatorzy

Glejt Ducha

Stolica

Raana

Łańcuch

Podróż

Zwykły tekst - opisy czynności i dialogi Pogrubienie - NPC sterowane przez graczy (krwawniki, etc.)

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
zakonswiatla.pun.pl