Zakon Światła Ostoja Fantazji

  • Pamiętniki
  • Galeria

Reklama

  • Rudik - portfolioKroniki Fallathanu - Najlepszy MMORPG Tekstowy

Gazeta

  • Przesuń w dół scrollem by przeczytać resztę!
    Czytaj więcej...
Facebook ZakonnyRSS

Ogłoszenie

Sprawdź fazę księżyców! Posłuchaj herolda! Pokaż list gończy! Sprawdź warunki pogodowe! Zbieraj zioła!
Posłuchaj adepta świątynnego! Sprawdź tablice projektową! Czytaj nagłówek gazety!

Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
przerwynikprzerwynik


Optymalne przeglądanie forum umożliwia przeglądarka Opera!

Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!


Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
przerwynikprzerwynik

Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
przerwynikprzerwynik

przerwynikprzerwynik


#1 2008-01-22 20:43:15

 Ireth

http://tnij.org/gg6f

2121920
Skąd: TriCity
Zarejestrowany: 2007-07-11
Posty: 1530
Punktów :   
Rasa: Człowiek (polimorf)
Profesja: Posłaniec
Praca: Pomocnik Sędziego
Totem: Koń
Zwierze: Xnifs - Dajm

W drodze po nic... (sesja z dnia 14 stycznia)

Podczas swoich eksperymentów planistycznych Aravial przypadkiem otworzył już dawno zamurowane drzwi. Teraz wraz z grupą zaufanych członków Zakonu Światła miał wyruszyć na misję poznawczą starych korytarzy i komnat znajdujących się za owymi drzwiami. Odkrywcy zebrali się nad wynikiem eksperymentów planisty, każdy inaczej podchodził do całej sprawy.
- Cóż tym razem odkryłeś?  -zapytał Zefir patrząc na wysoki,  wąski korytarz rozciągający się za drzwiami. - Nie wiem dokąd prowadzi ten korytarz, ale zawiało chłodem. - odpowiedział Aravial przekonany, że za drzwiami nie czeka ich nic przyjemnego.
-Kto idzie pierwszy? - dodał. Na ochotnika zgłosił się Zefir. Ostrożnie przestąpił próg rozglądając się na wszystkie strony. Nic się nie stało, widocznie ten korytarz nie był zabezpieczony przed intruzami. Tunel wyglądał na dzieło pierwszych budowniczych Wieży, podobny do niektórych korytarzy w labiryncie. Zrobiony z szaro-zielono-niebeskiego, typowego dla Gwiezdnej Wieży kamienia. Członkowie grupy spojrzeli po sobie i ruszyli w nieznane. Za nekromantą ruszył planista dla bezpieczeństwa trzymając się ścian, później szła Ireth, a na końcu Ekena trzymając w pogotowiu rękę na swoim sztylecie. Zefir przywołał ognika, aby choć trochę rozjaśnić mrok zapomnianego korytarza. Poszukiwacze szli cicho, nasłuchując każdego dźwięku, który mógłby sugerować niebezpieczeństwo. W końcu grupa doszła do miejsca, gdzie nie ograniczały ich już ściany korytarza. Stali w wejściu do średniej wielkości komnaty, pustej komnaty. Jedynie w jednym rogu dostrzegli schody prowadzące na niższe poziomy. Każdy rozglądał się w poszukiwaniu chociaż najmniejszej ciekawostki, jednak w Sali nie było nic.
-Chyba czeka nas wycieczka w dół. - powiedziała Ireth patrząc na schody.
-No chyba, innej drogi tu nie widać. - usłyszała w odpowiedzi od Araviala. - Zefir chodź tu z tym świetlikiem.
-Ognikiem. - poprawił planistę mag i spełnił jego prośbę.
-I co, widać coś? - zapytała Ekena. Jednak nie mogli niczego dostrzec gdyż schody były spiralne. Widzieli tylko kilka pierwszych stopni. Drużyna nie miała zbytniego wyboru, albo się cofną lub zejdą w dół. Wybór padł na drugą opcję. I tym razem Zefir ruszył pierwszy. Ostrożnie postawił stopę na pierwszym stopniu i upewniwszy się, że nic mu nie grozi powoli ruszył w dół. Aravial ruszył za nim.
-Cóż to magowie muszą iść przodem, a Ci się tylko rozglądają. Jak dzieci…- Zefir mruczał pod nosem stając się przy tym mniej ostrożnym. Później słychać było już tylko huk i krzyki planisty i nekromanty. Polimorfki zaniepokojone spojrzały po sobie i biegiem ruszyły w dół schodów. No końcu stopni zobaczyły magów leżących w co najmniej dziwacznej pozycji, rzucających na wszystkie strony przekleństwa.
-Nic wam nie jest? - zapytały dziewczyny niemal jednocześnie. Na szczęście upadek skończył się kilkoma potłuczeniami, rozciętą brwią i złamanym nosem. Jednym słowem, nic poważnego. Jak się okazało magowie ze swojej nieostrożności zderzyli się na schodach i runęli kilka metrów w dół, lądując na podeście prowadzącym na kolejne stopnie prowadzące w dół. Zefir otarł dłonią krwawiącą brew.
-Tym razem, panie przodem. - powiedział nekromanta.
-No to teraz ja pójdę przodem. W końcu magowie mogą się nam przydać. - odpowiedziała Ekena i rozpoczęła kolejna, nużącą wędrówkę w dół. Odkrywcy zeszli kolejne metry pod ziemię. Byli pewni, że znajdują się niżej niż sięga pierwszy poziom podziemi.
-Czy ktoś umie naprawić mój nos? - zaklął pod nosem Aravial.
-Jak tak bardzo chcesz mogę spróbować. - Ekena wyszczerzyła wrednie zęby. - Zef, możesz kazać temu badziewiu lecieć za mną? - dodała zerkając za siebie i patrząc na ognika. Nekromanta bez wahania spełnił prośbę hippomorfki…
Po kilkunastu długich minutach dotarli w końcu na dół. Nie było już więcej stopni, za to co zobaczyli kompletnie ich zaskoczyło. Podróżnicy nie byli przygotowani na taki widok. Przed nimi rozciągała się długa równina oświetlona przez setki świecących robali wielkości i grubości drzewa które siedziały sobie na szczycie przeolbrzymiej jaskini. Rosła tam tez roślinność, której żaden członek Zakonu nigdy nie widział. W powietrzu latały owady niespotykane na powierzchni. Wszystko tutaj było dziwne i obce.
-Jestem pewny, że cos mnie dzisiaj zje. - powiedział Aravial drapiąc się głowę.
-Nie prowokuj. - syknęła Ireth dosłownie pochłaniając wzrokiem ten przedziwny krajobraz.
-Trochę optymizmu Aravial, spójrz na to od drugiej strony- nowe składniki alchemiczne. - dodał Zefir. W tym momencie każdy członek wyprawy zajął się czymś innym. Ekena oglądała rośliny szukając jakiś nowych, ciekawych składników do trucizn, Aravial zachwycał się swoim odkryciem i podziwiał ekosystem, Zefir swoim zmysłem magicznym badał czy w tym miejscu jest jakaś znana mu magia, a Ireth  chodziła to tu, to tam przyglądając się wszystkiemu. Każde z nich dokonało również innego odkrycia. Ekena zrezygnowała z poszukiwań ziół gdyż rosnące w tym miejscu rośliny wręcz odstraszały. Wyglądały na co najmniej niebezpieczne, lepiej było zostawić je w spokoju. Zefir wyczuł w jaskini cząstkę obcej magii, która jednak z czymś mu się kojarzyła. Po chwili jakby go olśniło, wyczuł, że jest to magia seledynowa. Spróbował jakoś ją „złapać” jednak energia zręcznie mu się wyślizgnęła z rąk. Jednak to Ireth dokonała najbardziej zaskakującego odkrycia. W pewnej chwili oparła się o głaz, który wyglądał całkowicie zwyczajnie. Jednak od kamienia było czuć zapach świeżej farby. Kiedy polimorfka obeszła go dookoła i jej oczom ukazały się z pewnością niedawno namalowane obrazy, co więcej obrazy te przedstawiały członków Zakonu w najróżniejszych sytuacjach. Zobaczyła tam Zefira z kościotrupem w tle, Mangela, Ariannę, a nawet siebie i Ekenę w karczmie. Były tam również przedstawione sytuację dość niedwuznaczne.
-Eee?... kochani nie sądzicie, że jest to trochę dziwne? - wyjąkała Ireth gapiąc się na malowidło.
-Emm. - zmieszał się Zefir patrząc na dzieło przedstawiające jego i Silver w co najmniej prywatnej sytuacji.
-Urocze…- dodała Ekena. Cała czwórka patrzyła z niedowierzaniem i pewną dozą niepokoju na obraz. Ktoś lub coś obserwowało Zakon i to od dłuższego czasu, obserwowało bardzo uważnie. -Wiecie co? Mnie to osobiście trochę przeraża. - mruknęła Ireth i czym prędzej odwróciła się od tego dziwnego malowidła. Spojrzała na Ekenę, która wyraźnie czymś się zainteresowała. - Co tam znalazłaś?  - zapytała. Ekena podążała po śladach podkutych koni.
-Tu są tropy. - powiedziała hippomorfka zmieniając się w konia. Wszyscy członkowie jak na zawołanie znaleźli się przy niej i ruszyli po śladach. Nagle z "nieba" spadł na nich mały ptak wielkości wróbla, był czerwony zaś podbrzusze miał żółte, wyglądał na przerażonego i szukał schronienia u Ireth. Polimorfka zdziwiona spojrzała na małe, przerażone stworzonko.  Ptaszek tylko wtulił się w fałdy jej ubrania i pogwizdywał ze strachem. Po chwili ukazał się też powód owego strachu. Trochę dalej wielki, czarny jak noc ptak przysiadł na gałęzi i z nienawiścią spojrzał na osobę ukrywającą jego obiad.
-Sio! - krzyknęła polimorfka, a czarny ptak z niechęcią i dziwnie królewską finezją odleciał. Małe stworzonko nie chciało jednak opuścić swojej kryjówki.
-Słodkie… i nudne. Idziemy dalej? - niecierpliwił się Aravial. W końcu cała grupa ruszyła w dalszą drogę zapominając o tym „przerywniku”. Jednak ślady skończyły się, co dziwniejsze skończyły się na brukowanej drodze! Widocznie to nie był jeszcze koniec niespodzianek…

-Panie, panowie chyba mamy tu jakąś cywilizację! - zawołał Aravial patrząc zdziwiony na bruk. Jednak nie tylko on zaskoczony był widokiem. Po chwili Zefir dokonał kolejnego odkrycia. Na kilku kamieniach dojrzał ślady świeżej farby. Były to odcisk dłoni, niewyraźne i rozmazane, najwidoczniej niedawno przechodził tędy jakiś malarz. Zefir westchnął zawiedziony, że to nie kolejne malowidła. Aravial podchodził do znaleziska zupełnie inaczej.
-Nie marudź Zefir, to dalszy trop!- planista podekscytowany patrzył na ślady, które prowadziły na południe.
-I może się okaże kto jest odpowiedzialny za tamte obrazy. - dodała Ireth.
-I seledynową magię. - dodał Zefir i wyraźnie się ożywił i z nadzieją ruszył w dalszą drogę. Nieopodal znaleźli... bryczkę, to było dziwne, zwłaszcza że bryczka byłą dwukołowa, przeznaczona dla jednego konia i raczej nie byłą przystosowana do wygody ludzi, gdyż zamiast siedzeń były w niej długie żerdzie.
-Ekena, jesteś pociągowa? -zapytał już bez zdziwienia Aravial. Wyglądało na to, że dzisiaj już nic nie jest w stanie go zadziwić.
-Jestem zimnokrwista, czyli pociągowa! Albo wierzchowiec dla ciężko opancerzonych. - odpowiedziała dumnie hippomorfka.
-No to wskakuj do zaprzęgu… - dodał planista. Jednak nie ruszyli od razu. Zefir spierał się, by dalej iść piechotą i nie „pożyczać” tego dziwnego powozu. Mówił, że zanim wszystko przygotują minie zbyt wiele czasu, jednak kiedy spojrzał na brukowana drogę i na to jak długo się ona wydaje w końcu ustąpił. Zaprzęgli Ekenę i ruszyli w drogę, bardzo niewygodna drogę…  Galopowała dobre pół godziny i Ekena czuła już zmęczenie, jednak ten wóz był cholernie ciężki, jakich materiałów użyto do jego budowy? kamienia?! Hippomorfka musiała zwolnić z galopu do wyciągniętego kłusu przez co podróż jeszcze bardziej się dłużyła i dawała we znaki. Droga zakręcała, a zakręt, który minęli był chyba ostatnią normalną rzeczą jaką zobaczyli. . Ekena omal nie zmieniła się z powrotem w człowieka ze zdziwienia, Aravial i Ireth osłupieli po raz wtóry, Zefir przetarł ze zdziwienia oczy. Ich oczom ukazało się miasto. Domy przypominały kule i wyglądały na zrobione z papieru. Między tymi domami przemykały umęczone elfy zaś nad wszystkim latały nieprawdopodobnie ubarwione kreey...
-Teraz już wierzę, że jest tutaj cywilizacja. - powiedział Zefir. Cała czwórka stała i gapiła się na ten niezwykły obraz. Zefir  swoim zmysłem magicznym chciał zbadać miasto, jednak gdy tylko aktywował kryształ w swoim oku o mało nie oślepł. Całe miasto tętniło seledynem! Byli tak zaaferowani tą sytuacją, że nawet nie zauważyli, że jeden z mieszkańców zbliżał się do nich. Kiedy w końcu dostrzegli kreey było już za późno. Wyśpiewał on nieznane nikomu zaklęcie i wszystkich podróżników zmorzył sen, nikt nie zdążył zareagować…
Obudzili się w jednym z tych kolistych domów. Wszyscy byli cali i zdrowi. Niezwiązani, ubrani tak jak poprzednio. Nie zabrano im nawet broni. Zefir wstał i przetarł oczy. Sytuacja w jakiej się znaleźli była dziwna i nekromanta doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Ekena zmieniła się w człowieka i rozejrzała, położyła też dłoń na sztylecie.
-Witam szanowną delegację. - zaśpiewał jakiś  głos spod sufitu. Wszyscy członkowie jak na rozkaz spojrzeli w kierunku, z którego dochodził owy dźwięk.
-Ooo! Nawet sam dziekan nas odwiedził. - zaśpiewał inny. Na żerdziach, jakieś 15 stóp nad nimi siedziały kreey.
-Witajcie. - odpowiedział przyjaźnie Zefir.
-Witam! - zawołał Aravial. - To wy niewolicie elfy?
-Niewolimy?- powiedział jeden z nich śpiewnie- teraz po prostu ich kolej na służenie nam, chyba mamy prawo do rewanżu, prawda? - usłyszał w odpowiedzi.
-Co tam elfy, co z tą seledynową magią, którą wszędzie czuję? Ona jest mi obca, chcę ją poznać... -wtrącił rozgorączkowany całą tą sprawą Zefir.
- To dzięki niej objęliśmy władze- powiedział inny kreey. Najstarszy z kreey  zleciał z żerdzi i zawisł w powietrzu między bohaterami.
-Pozwólcie, że ja będę z wami rozmawiał. - powiedział.
-Czy... czy istnieje jakiś klucz do tej energii? -dopytywał się nekromanta, właściwie nie zwracał już na nic innego uwagi. Z uporem maniaka próbował dowiedzieć się czegoś o tym zjawisku jakim jest seledynowa magia.
-Spokojnie. - odparł kreey. - Najpierw porozmawiamy o waszej sytuacji. Oczy wszystkich podróżników spoczęły na najstarszym. - Zacznijmy od tego kto was przysłał, Mangel? - zapytał śpiewnie. Nekromanta przytaknął.
- W takim razie jesteście naszymi gośćmi. - powiedział. - Chciałbym wam wyjaśnić jedną rzecz… - kontynuował. -  Zapewne wiecie iż swego czasu elfy i krasnoludy żyły w koalicji i kolonizowały, czy może podbijały każdy świat na jaki trafiły? Ludzie, kreey, sfinksy, giganci... żeby to były ich jedyne ofiary- powiedział kreey spokojnie, lecz jakby się zawahał patrząc na Zefira. - W każdym razie, każda rasa padała pod ciosami tej zbrojnej machiny, nas zdegradowali do roli ozdób i posłańców, uwięzili nas w naszych własnych umysłach, nie byliśmy w stanie stanąć na odpowiednim poziomie umysłowym by się sprzeciwiać... - Przerwał i spojrzał na polimorfki. -Wy dwie jesteście Ireth i Ekena, polimorfki- powiedział do dziewcząt- Czy wiecie że kiedyś miałyście swój własny świat i własną rasę? - zapytał. Obie polimorfki spojrzały pytająco na kreey . Czy to możliwe, że istniał kiedyś świat polimorfów?
- Świat polimorfów był tak piękny - powiedział kreey opadając na ziemię, widać iż było mu w tej sytuacji mało wygodnie ale chciał być blisko tych do których mówił.
Aravial i Zefir niecierpliwili się. Chcieli wiedzieć o co tak naprawdę chodzi tym dziwnym stworzeniom, jednak kreey kontynuował swój wywód. - Czy wiecie co elfy i krasnoludy wam zabrały? Jakie szkody poczyniły? Czy wiecie kto spowodował iż gdy Chaos zaatakował nikt nie mógł mu się przeciwstawić? A najgorsze stało się później, gdy już odpędzono Chaos, inne rasy odzyskały wolność, my nie mogliśmy, nas nadal więziono, polimorfy wymieszały się z ludźmi, ludzie zmienili się w korgan, kotołaki lub żywe wampiry, krasnoludom i elfom wybaczono ,anioły... wiecie jak z nimi zawsze było, tylko my nadal musieliśmy cierpieć… - Zefir chciał cos powiedzieć, przerwać, bo wyraźnie nudziło go to opowiadanie jednak Ireth uciszyła go swoim spojrzeniem. Ją i Ekenę interesował los świata polimorfów, świata, o którym nie wiedziały. Kreey mówił dalej. - Nawet bestie, Ci jedynacy swoich nacji... czy hetrasi, naród bez państwa... tylko my, my i nasza seledynowa magia zostaliśmy stłamszeni. Ekeno, Ireth, wasz świat wyglądał kiedyś tak cudnie, widziałem go, wszystko było zmienne, wolne, nikt nie był ograniczony kształtem... Potraficie wyobrazić sobie taka wolność? - Ekena tylko spojrzała na pierścień na swojej dłoni .
-Chciałabym zobaczyć taki świat. - powiedziała
-Ja też. - mruknęła Ireth.
-Dlaczego mówicie nam to wszystko? -wypalił nagle Zefir. - Co chcecie nam powiedzieć jako reprezentantom Zakonu Światła? - niecierpliwił się.
- Że elfy żyjące tutaj nie są istotami normalnymi, są to projekcje astralne, duchy naszych ciemiężców, żaden z nich nie żyje naprawdę i jedyną ich karą jest los jaki zgotowali nam. - odparł śpiewnym głosem kreey. Zefir pokiwał ze zrozumieniem głową.
-Czy coś jeszcze chcecie nam powiedzieć? - zapytała Ekena.
-Zefirze, Ireth, Ekeno, Aravialu seledynowa magia daje nam tu niebywałą siłę, możemy spełnić po jednym waszym życzeniu, będzie to nasza zapłata za możliwość mieszkania pod waszą Wieżą i jednocześnie hołd lenny dla waszego Mistrza, będziemy tak jak każda inna rasa, częścią Zakonu i stawimy się na każde wezwanie Mistrza, o ile oczywiście otrzymamy od was w zamian gwarancje spokojnego życia tu, w tych podziemiach i wieczystą zgodę na użytkowanie tego systemu jaskiń.- Teraz każdy członek zespołu pogrążył się w zadumie. Wszyscy mieli inne marzenia, inne potrzeby.
-Więc? Macie jakieś życzenia? - zapytał kreey. - Mogę nawet na chwile otworzyć dal was…- tu spojrzał na polimorfki. - wasz świat. Jednak obie nie zgodziły się. Prawdopodobnie byłby to dla nich zbyt smutny widok…
W końcu wszystkie życzenia były już sformowane. Ekena chciała dostać kolejną formę do przemiany, Ireth zapanować nad przemianą, Zefir zapanować nad seledynową magią, a Aravial chciał usłyszeć nowe fakty o między światach.
-Tak więc, trzy życzenia. Dobrze, pierwszeństwo należy się kobietom. Ireth, oto twoje życzenie… - gdzieś pod dachem zagrał śpiew dwudziestu dziewięciu kreey. Polimorfka została opleciona nitka utkaną z seledynowego światła. Po chwili nitka cofnęła się zaś polimorfka nie czuła żadnej zmiany. Zamknęła tylko oczy i cofnęła się.
-Mam nadzieję, że się udało. - Ireth powiedziała cicho, bardziej do siebie niż kogoś obok.
-Ekena, jaką formę sobie życzysz?- Zapytał śpiewnie kreey. Hippomorfka zamyśliła się na chwilę.
-Może jakiegoś wielkiego kota? - powiedziała Ekena.
-Pumę, panterę, a może lwicę? - wtrącił Zefir.
Identyczna nic oplotła Ekenę. Tym razem widać było efekty. W miejscu gdzie stała hippomorfka teraz stała wielka samica śnieżnego kota. Piękne, białe futro falowało, czarne uszy z frędzelkami na końcach przypominały żbika. Wszystko w jej postawie świadczyło o sile i braku obawy o cokolwiek.
-Dzięki! - Ekena była zachwycona.
- Teraz najtrudniejsze, Zefirze, to będzie najgorsze co Cie w życiu spotkało, takiego bólu nie zaznałeś nigdy i obyś więcej nie zaznał... czy jesteś gotów? - zapytał spokojnie kreey.
-Ból jest przemijający, magia jest wieczna. -Zefir rzekł dumnie. Nienawidził bólu jednak dla magii nekromanta był w stanie poświęcić bardzo dużo.
Rozbrzmiała kolejna fala śpiewu. Pojawiła się kolejna seledynowa linia, jednak tym razem cały proceder wyglądał inaczej. Seledynowy promień uderzył prosto w rubinowe oko nekromanty. Ból, który przeszył jego ciało prawdopodobnie powaliłby boga. Po chwili mocarna dłoń, która ściskała jego jelita ustąpiła, z ust i nosa pociekła mu krew. Zefir wyczuł, że w tej chwili ma krwotok wewnętrzny, bardzo silny krwotok…  Jednak to nie było wszystko. Nekromanta poczuł jeszcze coś innego, jakaś niezbadana moc, która objawiła się w nim już w dniu, gdy wody łona matki ustąpił miejsca powietrzu i gdy wydał pierwszy krzyk jestestwa, ta ukryta przez lata siła znów dała mu moc do pierwszego krzyku, to było jak ponowne narodziny. Był czysty i nieskażony niczym, znów był Zefirem człowiekiem, nie Zefirem nekromantą, jeśli miał na sumieniu jakieś grzechy, zostały one wybaczone. Jeśli jakieś niedokończone myśli kłębiły się w jego głowie zostały w końcu ułożone w logiczną całość. Pamięć miał kryształowo czystą, zaś w tej pamięci znalazła się i cząstka mówiąca o kryształach, kryształy i ich moc, moc czerpania z niewyczerpanego źródła energii jakim były wszystkie kryształy na świcie...
Ból powalił nekromantę, jednak w końcu zaczął wracać do siebie.  Powoli stanął na nogach. Był w szoku, ta nowa moc, nieskończona moc, do tego jeszcze czyste sumienie…
-I jak człowieku? Czy osiągnąłeś moc jakiej pragnąłeś? - zapytał kreey.
-Ja… ja… myślę, że  myślę, że tak… -wyjąkał Zefir podziwiając to dziwne uczucie. Zaczął odkrywać w sobie nową moc, uczyć się jej, poczynając od prostych zaklęć.
Nagle z ubrania Ireth wyjżała czerwona główka ptaszka, najwyraźniej nie uciekł przez cały ten czas. Polimorfka wyglądała na zaskoczoną, ale też zachwyconą. Ptak zagwizdał wesoło i usiadł na ramieniu Ireth.
-A ty mały cały czas tu jesteś? - powiedziała patrząc na małe stworzonko.
-Zefirze- zaczął kreey. -Twój gwiezdny towarzysz nie żyje. Najwyraźniej zaklęcie ugodziło go mocniej niż ciebie, ale nie martw się wrócił do nieba. -powiedział. - Co zaś się tyczy tego ptaka.- kreey spojrzał na polimorfkę. - Ireth… czy jesteś może ptasznikiem? - zapytał.
-Czy to znaczy, że i jego moce utraciłem? -Zefir spojrzał na swoje dłonie i spróbował przybrać postać Moneva, jednak Monev odszedł…
-Tak…-powiedziała niepewnie Ireth. - Jestem ptasznikiem…
-Ireth, ten ptak to potomek ptaków z naszego rodzinnego świata, zżył się bardzo z tobą, myślę, że nie odejdzie już od Ciebie. To samiczka i niedługo złoży trzy jaja.
-Zaopiekuję się nią najlepiej jak będę umiała. - powiedziała polimorfka.
- Ti są bardzo dobrymi naśladowcami głosu, nam służyły jako posłańcy i przyjaciele, dam Ci jeszcze samca do pary, liczę, że sprawisz iż na Terrze staną się równie wspaniałe co i na naszym świcie. - powiedział kreey.- Ekeno, do ciebie tez mam prośbę. - dodał śpiewnie. -Nie możesz tego wiedzieć, ale jesteś w prostej lini potomkinią króla pilimorfów i do Ciebie należałby teraz cały wymiar polimorficzny... chciałbym abyś odszukała centaury i koronę swego przodka, jeślibyś ją do nas przyniosła, mógłbym sprawić aby cały twój wymiar ożył... choć teraz znajduje się pod rządami Chaosu. - powiedział poważnie. Wszyscy członkowie obrzucili się zdziwionymi, rozbawionymi i niedowierzającymi spojrzeniami. Zefir powstrzymywał się od parsknięcie śmiechem, Ireth również wyglądała jakby zaraz miała się roześmiać. Kreey ciągną dalej. -Jeśli się zgodzisz, ja jako pan kreey poproszę od dziś mych braci Zakonnych, Zefira i Ireth o pomoc tobie w każdym możliwym aspekcie za co ich wynagrodzę.
Centaury?! - zawołała Ekena. - Przecież od lat o nich nic nie słyszałam! Jednak zrobię wszystko co w mojej mocy, aby czegoś się dowiedzieć! - polimorfka aż usiadła z wrażenia.
-Więc? Ireth, Zefirze, czy zgadzacie się pomóc Ekenie w jej dążeniach do odzyskania tronu, który jej się należy? - zapytał kreey.
-Ekena? Na tronie?! - Zefir był całkowicie pewien, że to żart. Roześmiał się w najlepsze. Ireth wyglądała na bardziej zainteresowana światem polimorfów i ich tronem.
-Ja się zgadzam. - powiedziała, jednak z uśmiechem. - Możesz liczyć na moją pomoc.
- Zefirze, za pomoc Księżnej Ekenie zostaniesz nagrodzony, wiesz ze potrafimy się odwdzięczać. - dodał kreey, aby zachęcić nekromantę. Ekena również wzięła sprawy w swoje ręce. Zmieniła się w śnieżnego kota i skoczyła na nekromantę. Wgryzła mu się w nogę.
-Jakieś pytania? - mruknęła nie odrywając wzroku od nekromanty.
-Ałł, nie żadnych. Pomożemy! - jednak wciąż był przekonany, że cała ta sprawa to jakiś absurd. Ekena puściła nogę Zefira ze swoim specyficznym uśmiechem. Najwyraźniej była z siebie zadowolona.
- Tak więc, nasz przyjaciel zaniesie was do Wieży- z nikąd pojawił się przy nich feniks... Zef, go znał- liczę iż wyrobicie się w tym pokoleniu. - powiedział kreey. Były to ostatnie słowa, które usłyszeli zanim  ogarnęły ich ogniste skrzydła feniksa. Bohaterowie zmęczeni, ale tez zadowoleni znajdowali się teraz w karczmie, na drugim piętrze Wieży.

Teraz wszyscy mówimy Mangelowi "Dziękuje!".

Ostatnio edytowany przez Ireth (2008-01-22 21:27:08)


http://www.zakonopedia.boo.pl/karta.php?id=42
A po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój...

Offline

 

Pokaż kalendarz! Pokaż listę medyczną! Pokaż tablice ogłoszeń!


przerwynik przerwynik

Zakon rozwija się dzięki pracy Pawła Neściora aka Rudik (skrypter php i CSS), Pauliny Kwidzińskiej aka Reira (grafik i ilustrator), Andre Norton (autorka fantasy, której prace są wykorzystywane do uzupełniania świata), Hajime Kanzakiego (autora anime "Slayers", z którego również czerpiemy część rozwiązań i nazewnictwa) i wielu innych, graczach i zwykłych przyjaciołach, poświęcających swój czas i talent dla rozwoju forum i świata Zakonu.

Wszystkim serdecznie dziękujemy.

Stopka

Reklama Toplisty Wspieramy Zakon w pigułce
Rudik - portfolio TOP50 Gry Nakarm głodne dziecko - wejdź na stronę www.Pajacyk.pl Napisz do nas
Gra naruto
Mesjasz
narutoogra.pun.pl
Night Moon - Twoja ścieżka fantasy

Wszystko o grze Call of Duty 2
Wszystko o grze warcraft3!
Miecz Prawdy
Najlepsze strony poświęcone RPG, cRPG i Fantasy
Toplista stron o tematyce fantasy rpg itp.
10 Najlepszych Polskich Stron Fantasy
pun.pl - załóż darmowe forum dyskusyjne PunBB


Racjonalista.pl - sprawdź sam
Wielka Rada


Mistrz: Mangel(Urlop):
7659312
stanmangel@aqq.eu


Mistrzyni: Skimrra(Urlop):
6114003
stanadorosa@aqq.eu


Zastępca Mistrza: Erufaile:
929152
stanerufaile@aqq.eu


Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro:
4050011
standaray@aqq.eu


Dziekan: Sulam:
7506594
stansulam@aqq.eu


Bibliotekarka: Erufaile:
929152
stanerufaile@aqq.eu


Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop):
6114003
stan adorosa@aqq.eu


Pancermistrz: Gaspar Grzmot:
8660942
stangrom79@aqq.eu


Instruktor walk: Gaspar Grzmot:
8660942
stangrom79@aqq.eu


Łucznik: Gaspar Grzmot:
8660942
stangrom79@aqq.eu


Rada Mniejsza

Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop):
6114003
stanadorosa@aqq.eu


Myśliwy: Elian:
828625
stankrystek2165@aqq.eu


Ogrodnik: Elian:
828625
stankrystek2165@aqq.eu


Projektant: POSZUKIWANY!:

stan


Arcykapłan: Dark Verreuil:
6990996
stanverreuil@aqq.eu


Dowódca Srebrzystych: Angelus:
4880466
stanrkofan@aqq.eu


Sędzia: Kraght'nar:
849959
Statystyki


Stat24:

Googlebot był ostatnio:

Pagerank:


Nagrody:

Katalog stron

Legenda

Oznaczenia postów Maniera pisania postów Grupy
- stary
- zamknięty
- przyklejony
- przekierowanie
- nowy
- zamknięty nowy
- nowy przyklejony
WIELKIE LITERY - krzyk

Kursywa - teksty pisane (poza biblioteką)

Administratorzy

Moderatorzy

Glejt Ducha

Stolica

Raana

Łańcuch

Podróż

Zwykły tekst - opisy czynności i dialogi Pogrubienie - NPC sterowane przez graczy (krwawniki, etc.)

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
zakonswiatla.pun.pl