Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Za drugimi dębowymi drzwiami znajduje się mała salka, zwana potocznie ćwiczebną.
To tu w zimie można poćwiczyć, można potrenować, postrzelać z łuku bądź kuszy.
To tu nowicjusze szukają nauczycieli, którzy mogliby wskazać im właściwy kierunek, powiedzieć, co robi się źle.
To tu nowi zostali kierowani z biura, w którym dokonali wyboru.
Drzwi do niej otwierane są tylko i wyłącznie wtedy, gdy warunki pogodowe nie pozwalają ćwiczyć na dworze, pod gołym niebem. Od dawna nikt tu nie zaglądał, a tym bardziej nikt nie robił tu porządków, dlatego też sala wygląda jak wygląda...
Na pierwszy rzut oka widać było, iż trzeba jeszcze popracować nad wystrojem i higieną.
Na kamiennej, brudnej posadzce gdzie nie gdzie leży trochę siana. Ściana znajdująca się na lewo od wejścia w większości zakryta jest przez podziurawione w wielu miejscach, zniszczone tarcze, służące już za cele paru już pokolenia.
Ogólnie sala sprawia wrażenie zaniedbanej i ponurej.
Dopiero, gdy wejdzie się dalej, głębiej, można zobaczyć parę krzeseł stojących pod dużym oknem, wpuszczającym do środka słabe, słoneczne promienie.
Jakaś mała osóbka krząta się po sali z miotłą, mrucząc coś pod nosem, rzucając od czasu do czasu gniewne spojrzenie w stronę, mężczyzny siedzącego na jednym z krzeseł.
Ów mężczyzna, wyglądający na człowieka około trzydziestki, buja się na krześle, dokładnie przyglądając się czarnemu, osmolonemu sklepieniu. Słysząc jak ktoś wchodzi do środka, gwiżdżę cicho, mrużąc oczy. Jakby nie wierząc własnym oczom, wstaje. Podchodząc w twoim kierunku, uśmiecha się ironicznie, szczerząc swe żółte zęby.
- Nowy? - pyta swym zdecydowanie nie przyjemnym głosem, jednak da się w nim wyczuć zaciekawienie oraz nutkę irytacji.
Offline
-Tyś jest Gemertus, fagasie?! Tyś jest nauczycielem w tym zapadłym przybytku?! -wrzasnął od wejścia wciąż wściekły Lukas. Bez lęku zmierzył wzrokiem groźnie wyglądajacego, wyższego i starszego od siebie męża. Wyglądał on na starego wojaka, nawykłego nie tylko do łuku, ale i do miecza czy topora... Teraz twarz jego stężała z abominacji; widać rozsierdził go ów brak szacunku ze strony młokosa. I uśmieszek na jego pozbawionej zarostu gębie...
Offline
- Trzymaj język na wodzy, gówniarzu. Płacą mi za uczenie takich imbecyli jak ty, ale w każdej chwili może się przydarzyć jakiś nieszczęśliwy wypadek, ma ręka nie trafi na twe ramię lecz szyję, strzała nie trafi w cel lecz w twą rzyć... wypadki chodzą po ludziach - Gemertus uśmiechnął się szeroko, ukazując Lukasowi rząd zżółkniętych, krzywych zębów. Młodzikowi wydawało się przez chwilę, iż dostrzegł w oczach nauczyciela specyficzny błysk, lecz nie przejął się ani nim, ani groźbą. W końcu czym ona była dla niego, nieuchwytnego złodziejaszka, któremu już nie raz poprzysięgali zemstę, obiecywali śmierć?
- Z czym tutaj przychodzisz, maluchu? - spytał w końcu postawny wojownik, podchodząc bliżej.
Drzwi do sali otworzyły się na oścież, wpuszczając do środka zimne, wilgotne powietrze. Próg szybko przekroczyła zakapturzona postać, mrucząca coś pod nosem. Zaraz za nią wszedł Lejsu, poczym zamknął za sobą drzwi. Niższa i szczuplejsza z postaci zdjęła z głowy kaptur, a fioletowawe włosy opadły na ramiona w nieładzie. Tak, to musiała być Tinuviel. Elfka widząc nowego ucznia uśmiechnęła się zuchwale, podpierając się pod boki.
- No, no, no, kogo ja tu widzę. Gemertus, tylko nie wymęcz go za bardzo... w końcu czym byłby zakon bez przesławnego Lukasa z nikąd - Tinuviel była tylko troszkę ironiczna. - Chodź Lejsu, siądziemy sobie z boku, może nawet obejrzymy sobie owe przedstawienie- zwróciła się do stojącego z tyłu towarzysza.
Elfka ruszyła w stronę okna, wpuszczającego do środka słabe słoneczne promienie - najwidoczniej zaczęło się przepogadzać. Zdjęła mokry płaszcz i zasiadła na jednym z wolnych krzeseł, ignorując postawnego nauczyciela, rażącego ją morderczym spojrzeniem. Chyba miał ochotę poznęcać się nad władcą szczurów.
Offline
Nie zwracając na nikogo uwagi ruszył za Tin.
-Kim są ci dwaj? - spytał elfki wskazując na dwóch mężczyzn w sali
Usiadł na krześle i zaczął przyglądać się dwóm kłócącym się mężczyzną. Jeden wydawał mu się znany z widzenia, chyba zakonnik, a drugi jak się domyślał trener łuczników.
Offline
- Ten knypek to Lukas z Nikąd, Władca Szczurów... no, i mój przybrany brat - Elfka uśmiechnęła się szeroko, spoglądając badawczo w stronę Lejsa. Zdziwi się, przestraszy? A może wie o tym od dłuższego czasu? - A ten drugi to Gemertus, nauczyciel. Lukas bodajże zwraca się do niego z prośbą o udzielenie nauk - mruknęła, spoglądając w stronę kłócących się mężów. - Tak, Władca Szczurów zawsze był milutki...
Tinuviel uśmiechnęła się szeroko, znów zerkając na towarzysza.
- Napijesz się czegoś? - spytała.
Offline
-Twój przybrany brat! - zdziwił się Lejsu - Nic o tym nie wiedziałem.
Spojrzał na Tin
-Wody jeśli można.
Oparł się o oparcie krzesła, ręce założył za głowę, a nogi wystawił przed siebie. CO chwila spoglądał na mężczyzn. Nie miał pojęcia, że Tin brata, przybranego bo przybranego, ale jednak brata. Ile jeszcze rzeczy nie wiedział o ludziach Zakonu - na pewno bardzo wielu.
Offline
- Trudno z nim wytrzymać, ale nadal nazywam go bratem - rzuciła, podnosząc się z krzesła. Uśmiechnęła się lekko, zerknęła w stronę Lukasa i ruszyła w stronę ledwo trzymających się w zawiasach drzwi, za którymi mieściło się małe, brudne pomieszczenie, skryte w półmroku. Po chwili wróciła, ściskając w dłoniach dwa, podejrzanie wyglądające puchary wypełnione wodą.
- Proszę - mruknęła, podając Lejsowi jeden z nich. Nastała chwila ciszy, podczas której Tinuviel bacznie przyglądała się rozmówcy. Odkąd go poznała dużo przeszedł, a ją ciekawiło, czy daje sobie radę. Śmierć ukochanej musiała go zaboleć. Cóż, jej luby nie umarł, ale czuła się fatalnie, głównie dzięki temu, że ją zdradził, widywała go, wiedziała, że gdzieś tam jest... szczęśliwy.
- Jak się trzymasz? - spytała troskliwie.
Offline
Wyczuł troskę w głosie Tinuviel, musiał przyznać że było to miłe.
-Jak się trzymam? - zaczął odbierając od elfki wodę - Domyślam się o co Ci chodzi. Więc muszę przyznać, że długo nie rozpaczałem, bo po prostu trzeba żyć dalej. No, ale jak zapewne wiesz chciałem pomścić jej śmierć i wiesz jak to się skończyło. - powiedział wskazując ruchem głowy na swoje ciało - Cieszę się też, że przez mój aktualny wygląd nikt ode mnie nie ucieka. - zrobił krótką pauzę, popijając wody - No ale muszę przyznać, że chciałbym znów kogoś pokochać i żeby ten ktoś również pokochał mnie.
Offline
- Tak, tego to chyba każdy chce - mruknęła, uśmiechając się krzywo. - Ale ciesze się, że nie rozpaczasz. To ważne.
Odwróciła się w stronę okna, obracając w dłoniach prosty kielich. Ona też nie rozpaczała, ona po prostu była zła i rozgoryczona. Chciała zemsty. Na kim? Na nim, na obojgu? Nie miała szans, ale nie to było ważne. Ważne było dopięcie swego, postawienie na swoim.
Czyż nie po to wróciła? Zemsta, słodka zemsta.
Spojrzała na Lukasa, a potem na Lejsa.
- Znowu pada - mruknęła, wskazując głową okno, pokryte drobnymi kropelkami, spływającymi ciągle w dół.
Offline
Spojrzał na szybę. Rzeczywiście padało.
-Nom faktycznie pada.
Westchnął po czym zwrócił się do Tin.
-A ty jak się trzymasz.
Lejsu wiedział, że Tinuviel została zdradzona przez swojego ukochanego. Przez to i nie tylko to byli do siebie podobni.
-Czy nie uważasz, że wiele mamy ze sobą wspólnego. Stracona miłość, łucznictwo, tropicielstwo no i las. Nie uważasz.
Offline
-Z kuszą przychodzę, coby szyć z niej się nauczyć. Znaczy...ja tam szyć umie, jeno z trafianiem do celu gorzej mi idzie.
Spojżał na siedzącą z boku Tin, rozmawiającą z tym opancerzonym gościem. Ech, ta jego siostra...kiedyś uratowała mu życie, właśnie stając się jego siostrą. Pamiętał ten deszczowy dzień kilka lat temu, w samym sercu puszczy Caneg... Pamiętał, jak głupio wpakował się w sam środek świętego gaju. Był wtedy bliżej śmierci niż kiedykolwiek później czy wcześniej...
Offline
- Trzymam się - rzuciła, wlepiając niewidzący wzrok w ścianę. Trudno było ocenić, czy zadane pytanie zasmuciło ją, albo o czym tak usilnie rozmyśla, marszcząc brwi. Przekrzywiła lekko głowę i upiła łyk wody, mrugając kilkakrotnie. W końcu spojrzała na Lejsa. - Choć nie jest łatwo - mruknęła, uśmiechając się smutno.
Na chwilę odwróciła się w stronę Lukasa i Gemertusa, jakby sprawdzając, czy jeszcze się na siebie nie rzucili, poczym postanowiła odpowiedzieć na kolejne pytanie tropiciela:
- Tak, jesteśmy podobni, może dlatego lubię z tobą pić w karczmie - zaśmiała się krótko i cicho.
Elfka traktowała Lejsa jako... przyjaciela. Łatwo się przywiązywała, nie raz obiecywała sobie, że już nigdy nikomu nie zaufa, ale... byli podobni, mógł dokładnie wyobrazić sobie, co czuje. Po jej powrocie jako jeden z nielicznych postanowił z nią porozmawiać. Można było powiedzieć, że była mu wdzięczna.
Offline
Patrząc na Tin pokiwał głową w geście zrozumienia. W końcu ni z tą ni zowąd zapytał ją:
-Cały kompleks łuczniczy jest po twoją opieką, tak?
Nie wiedział czemu o to zapytał, chyba wyczerpały mu się już lepsze tematy do rozmów lub chciał skończyć rozmowę o rzeczach smutnych. Choć wiedział, że czasami trzeba rozmawiać o przykrych rzeczach by poczuć się lżej na duchu, ale najwidoczniej nie miał już ochoty dziś o tym rozmawiać.
Offline
- Zgadza się - odparła z uśmiechem. - Niektórzy nie są zadowoleni z tego faktu, ale... muszą sobie dać z tym radę - dokończyła ciszej, zerkając znacząco w stronę Gemertusa. - Mało kto tu zagląda, ale... lubię tu przesiadywać, w towarzystwie ludzi którzy mnie rozumieją, lub całkiem sama... po prostu. Lepiej opowiedz o tym swoim zajęciu, trenowaniu bestii... Naprawdę chętnie posłucham.
Elfka uśmiechnęła się zachęcająco, spokojnie czekając na odpowiedź.
Offline
-Co tu dużo mówić. - odparł - Tresuje bestie. Ktoś przynosi mi zwierzaka i mówi czego mam go nauczyć i ja to wykonuje. Choć na razie nie miałem jeszcze większych zleceń. Ale w najbliższym czasie mam się zając gromadą formitów na zlecenie Mangela. Każdy również może przyjść do mnie i zamówić jakieś zwierzę i wtedy ja je dla niego łapię. Więc jakbyś chciała żebym coś dla ciebie złapał to nie ma problemu.
Bez dwóch zdań zwierzęta i bestie były pasją Lejsa.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |