Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Zeskoczyła z wiwerny i od razu zmieniła się wilka. Starając się opanować mdłości na widok tak wielkiej rzeszy umarlaków rzuciła się na pierwszego z brzegu mając nadzieję, że uda jej się wykorzystać choć trochę zaieszanie, które tu panowało.
Offline
Serce podjechało jej do gardła. Dreszcz przebiegł wzdłuż kręgosłupa. Myśli kłębił się w głowie...
Tyle przeciwników, tyle nieumarłych a ich taka garstka, taka marność przy ich ogromie.
Przypatrywała się Zakonniką mężnie stawiającym opór.
Usłyszała świst. To strzały zaczęły latać w powietrzu.
Wszystko działo się tak szybko.
Chciała zrobić pożytek ze swego łuku, jednak nikogo, któż mógłby ją osłonić nie było w pobliżu. Zostawała walka rędorczykiem. Wyciągnęła ostrze, a strach malował się na jej twarzy. Zauważyła ghoula podążającego w jej stronę.
Wóz albo przewóz.
Sparowała pierwszy cios, jednak z drugim nie poszło jej już tak dobrze. Krew spływała po jej brzuchu, a ona bała się coraz bardziej. Lecz czuła coś jeszcze. Tę powracającą jak bumerang złość.
Kopnęła ghoula w kolano, lewą ręką sięgnęła po nóż myśliwski spoczywający w holewie buta.
Walczyła. Nie chciała umierać. Nie teraz.
Ostatnio edytowany przez Ireth Tinúviel (2008-02-08 12:14:34)
Offline
Piekielnica
Drowka zaciekle stawiała opór nieumarłym. mimo, ze powoli zaczynali ja otaczac, nie poddawała się tak łatwo. Chciała pokazac, ze nie na darmo ją wyloczono w klasztorze. Z furią atakowała ghule. Pod jej nogami robiła się powoli góra trupów. Uśmiechneła, się z ponurą satysfakcją nadal siekając umarłaków. Niestety, zaliczyła już kilka niezłych ciosów. jej dłoń była pełna lekkich cięc, a zbroja pogięta, porysowana i ogółem zniszczona
- Hmm.. chyba przejdę się do Fenrira po tej bitwie by wykuł mi nową...
Stwierdziła powalając kolejnych wrogów.
Offline
Obróciła się, udeżając nogą kolejnego ghoula, jednocześnie nożem raniąc pierwszego.
Była szybka i chciała to wykorzystać. Lekkie ciosy, zręczne uniki - tego musiała się trzymać.
Parada, unik, atak, obrót, cięcie, kopniak.
Radziła sobie jak mogła, a złość rosła, rozsadzając ją od środka.
Nie myślała już o śmierci. Wiedziała, że przyjdzie.
A teraz właśnie był jej czas.
Na bok sentymenty, mgliste przemyślenia, wyrzuty sumienia. Śmierć nadchodzi.
Nadchodzi niosąc ze sobą odór trupów i piekielny smród siarki.
Nadchodzi bezszelestnie, cicho, czujnie rozglądając się dookoła, szukając nieszczęśnika, którego czas się skończył.
Nadchodzi widząc ją, tą, która cierpiała z jej powodu niejednokrotnie.
I widzi jej złość.
Offline
Drow szybko przedzierał się do Silver czyniąc należyty użytek ze swego sejmitara i znalezionego rapiera. Wpadł w trans, nawet nie zauważając tych wszystkich pchnięć, parad, obrotów i zastaw, które wykonywał. Widział tylko jedno. Widział Tinúviel i Silver powoli poddające się naporowi trupów. Wiedział, że polimorfki sobie poradzą, a nekromanci i Bane już na pewno. Gdy w końcu udało mu się już przedrzeć do swej rodaczki pomógł jej jakoś oczyścić teren dookoła i natychmiast rzucił się w stronę osamotnionej łuczniczki. Widział, że radzi sobei jakoś z bronią, ale przy tej ilości przeciwników sobie nie poradzi. Gdy już jej dopadł i jakimś cudem sparował cios wymierzony w jej plecy, jego trans pogłębił się, a on sam wpadł w rytmy "Tańca Śmierci" - niezwykłego stanu wymagającego całkowitej koncentracji na walce i ogromnie wyczerpującego, ale sprawiającego, że szermierz zaczyna wprost tańczyć zamieniając przeciwników dookoła niego w krwawe ochłapy. Teraz nie był on tak skuteczny, bo rapier nei nadawał się do cięć, ale i tak dał elfce wystarczającą ochronę.
- Wyjmuj łuk i zestrzel ich kilku, dobrze ? - wysapał między jednym cięciem, a drugim.
Offline
Bitwa rozgorzała na dobre. Każdy był otoczony zewsząd przez nieumarłych. Zaciekłe ataki Fenrira chroniły Tin przed ghoulami, które się na nią uwzięły, polimorfki walczyły mężnie, wymachując pazurami i gryząc. Kraght'nar i wiwerna Styks walczyli plecami do siebie, siejąc niesamowite spustoszenie. Senelion również siał pogrom zaciekłymi atakami swych toporów. Walka z nieumarłymi była o tyle trudna, że zabicie ich nie było kwestią uszkodzenia im tętnicy czy innych "zabiegów" charakterystycznych dla zabójcy, tylko zadania poważnych obrażeń na całym ciele, np. rozpołowienia, poćwiartowania tudzież pozbawienia głowy. A zdarzały się i przypadki, że zombie bez głowy nadal były w stanie walczyć.
Tymczasem Zefir podbiegł do Silver, torując sobie drogę strumieniami magicznego ognia. Posyłał ogniste kule na wszystkie strony, jednak tylko czasem udało mu się doprowadzić do zapłonu. Zdecydowanie skuteczniejsze były ataki cięte. Na szczęście strumienie ognia okazywały się trochę bardziej przydatne niż kule.
- Cześć, kochanie... Bawimy się!
Zaczął ryczeć "Karech!" i posyłać Pulsary na wszystkie strony wokół nich. Implozje złamały szyk nieumarłych, walka stawała się coraz bardziej chaotyczna. Nekromanta myślał tylko, jak dobrze jest znów mieć do dyspozycji nogi i potęgę magii. Spojrzał na licza. Ten obserwował to Zefira, to Adramelecha, ściskając mocno w ręku Laskę Baala. Nie mogli tracić czasu na pomniejsze sługi, trzeba było skupić się na głównodowodzącym.
- Kovis! - ryknął dziekan.
Walczyli teraz w trójkę, on, jego ukochana i ognisty sobowtór. Jeden skutecznie chronił drugiego.
- Carvix! - dodał czarodziej, furia białych kości poczęła rżnąć umarłych na sztuki. - Kakofoniam! - głos Zefira został wzmocniony, skorzystał z tego, by dotrzeć nim do wszystkich Zakonników. - Trzymać się razem, zbierzcie się wokół mnie, trzeba zniszczyć licza!
Jego głos poniósł się echem po polu walki. Po rzuceniu tych wszystkich zaklęć musiał na chwilę się skupić, by zregenerować manę.
Offline
Smoczy Sędzia
- Jak chcesz... Ochraniajcie mnie! - Zawołał smok, a ziemia zatrzęsła się. Wzbił się w powietrze. Z góry rozciągał się wspaniały widok na Pole. Przeleciał nad grupą towarzyszy, zionąc ogniem. Kilku umarlaków ogarnęły płomienie... Teraz tylko znaleźć tego gościa, a potem... Zobaczy się...
- Wiecie może, gdzie on jest? - Zawołał.
Offline
Tinuviel gorliwie pokiwała głową.
Tylko na to czekała, na ochronę, na pole do popisu. W ten czas gdy Fenrir siekał ghoule na małe kawałeczki ona szybko schowała broń, korzystając z jego nieocenionej pomocy.
Szybko zdjęła z ramienia łuk, sięgnęła po strzałę i naciągnęła cięciwę.
Świst, świst i kolejny. Jeden z przeciwników zatoczył się, pomrukując złowróżbnie - przypominał w tej chwili szmatkę na igły, podziurawioną w wielu miejscach.
Ametysowłosa wykrzywiła usta w złośliwej parodii uśmiechu, sięgając do kołczanu.
- Dzięki za pomoc. Idzie ci całkiem - zmrużyła oko, ponownie naciągnęła cięciwę opierając ją w tym samym miejscu - nieźle.
Syknęła, gdy rana dała o sobie znać, jednak nie przestawała szyć z łuku. Przynajmniej w ten sposób mogła pomóc...
Opóźnić śmierć, słowiku. Próbujesz ją opóźnić, ale ona i tak cię dopadnie. - szeptał złośliwy głosik, a jego słowa echem odbijały się po głowie.
Offline
Owdróciła sie i ryknęła. - Słyszeli?! - natępnie rzuciła sie w stronę Zefira skupiajac sie na rozrzucaniu nieumarłych na boki. Nie obchodziło jej zabijanie, tylko dostanie się do Nekromanty. starała się tworzyć dostatecznie szeroki "korytarz" między trupami, żeby Senelion i Ad mogli za nią iść. Co jakiś czas chwytała trupa i po prostu wspinała sie na zadnie nogi, podrzucając swoją zdobycz w górę i w bok. Potem biegła dalej rycząc i roztrącajac przeciwników, a przy tym próbując nie stracić głowy od ciosu któregoś trupa.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Nekromanta zrozumiał, że krasnolud wpadł w dziki szał bitewny i nie usłucha nikogo, póki nie zabije wystarczającej ilości wrogów. Nawet, gdyby ręce utracił, w szaleńczym ataku nabijałby wszystkich na kolec hełmowy. Uśmiechnął się patrząc na Seneliona. Wtem dwa ghule zaatakowały go od tyłu, Adramelech upadł. Poczeło pokładać się na nim coraz więcej bestii, wgryzały mu sie w ramiona i plecy. Jedyne co zdołał zrobić to wydobyc z sakwy Runę Quas. Bardzo przydatna, będę musiał sprawić sobie ich więcej. Rzucił kaień pod siebie. Poczuł jak leci do góry, cała horda nieumarłych, która go przygniotła wylecieała teraz w powietrze, we wszystkie strony. Człowiek upadł na stosik trupów, niedaleko gwaru bitwy. Wstał, miał złamaną lewą rekę, z pleców i ramion ciekła krew. Jednak wciąż miał miecz i drugą rękę, do ostatecznego rzutu. Wystarczy je połączyć... Ujrzał licha. Teraz mi za to zapłacisz, złodzieju. Ruszył z powrotem w zgiełk bitwy. Ponownie chaos ogarnął go zewsząd. Odnalazł Ekenę.
- Zrób mi drogę w kierunku licha.
Wskazał mieczem. Polimorfka wiedziała już gdzie torować przejście, zaś nekromanta zajał się ochroną kota, siekając zombiaków jedną już tylko reką, acz równie skutecznie.
Ostatnio edytowany przez Adramelech (2008-02-09 00:42:48)
Offline
Senelion wpadł w szał bitewny. Był od stóp do głów ,,ubrudzony" resztkami nieumarłych i ich zakrzepnięta krwią. Ciął, uderzał, miażdżył wszystko co znalazło się w zasięgu jego toporów, nie zastanawiając sie na tym co dzieje się z resztą zakonników. W pewnym momencie gdy pozbył sie wyjątkowo upierdliwego ghula, usłyszał rozkaz Ada. Spojrzał w tym kierunku i ujrzał jak nekromanta wraz z Ekeną przebijają się przez hordy nieumarłych w kierunku Licha.
- Zaczekajcie na mnie! - ryknął na tą dwójkę i puścił sie za nimi biegiem. Biegł najszybciej jak mógł przy okazji siekając toporami o całe ścierwo wokół. Po chwili był obok nich i wraz z kotem torował drogę do wspólnego celu.
- Mamy jakiś plan? - zakrzyknął do swoich towarzyszy jednocześnie rzucając Adowi kilka kawałków szmat w celu zatamowania krwotoku i opatrzenia ręki.
Offline
Szarpnęła się. Teraz musiała jakoś się dostac do reszty zakonników. Utrudniały jej to tylko pojawiające się wszędzie umarlaki. Ruszyła biegiem, co jakiś czas skręcaąc ostro w lewo lub prawo. Liczyła na to, że przeklęte zombie nie będą w stanie za nią nadążyć. Kiedy trafił się jakiś nazbyt uparty starała się zrobić pożytek ze swoich zębów i pazurów... Byle dostać się do reszty.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Schował miecz, gdyż zbyt ciążył mu w ręce i dobył sztylet, by nim dobijać ghule i resztę tej zgrai, która przeżyła ataki Sena i Ekeny. Prowizorycznie opatrzył rany i zawiązał chuste pod lewą ręką, by unieruchomić ją.
- Dzięki, Senelion.
Podziekował krasnoludowi, który szedł przed nim i siekał bezmózgie stwory. Co jakiś czas z flanki atakowało kilka zombiaków, lecz refleks przyjaciół, jak i samego nekromanty powstrzymywał ataki.
- Plan jest prosty, musimy dotrzeć jak najbliżej, wtedy oślepię te całą hałastrę, łącznie z lichem. Potem zastosuje atak wystarczająco silny, by zabić skruczysyna.
Uśmiechnął się po swojemu. Jakiś truposz z mieczem podbiegł go od tyłu. Zadał potężny cios z zamachu zza pleców. Nekromanta nie zdążył zrobić uniku. Ostrze umarlaka zatrzymało się nagle przed twarzą Adramelecha. Amulet! Myślałem, że jego moc się wyczerpała. Widać działa tylko na oręż i miotaną broń i tylko wtedy moc się zużywa. to świetnie, może ochroni mnie częściowo przed atakami magicznymi. Wbił szkieletowi sztylet w żebra i kopnął go. Kościotrup rozleciał się. Adramelech podążał dalej.
Offline
Dalej szyła z łuku.
Kątem oka widząc co robią inni, ponownie sięgnęła do cholewy buta, krzycząc do Fenrira:
- Chodź, chodź do nich. Możesz torować mi drogę?
Drow pokiwał głową i z trudem zaczął przebijać się przez zastępy nieumarłych. Elfka podążała za nim unikając pazurów ghouli, ostrzy szkieletów. Znów ten natrętny głosik.
Sama pchasz się w objęcia śmierci, blath. Czujesz już smród siarki, dech kostuchy na karku?
Biegła, a po brzuchu spływała jej karminowa krew, brudząc ubranie.
Kopnęła szkielet, przewracając go.
Fenrir nadal biegł, torując im drogę.
Offline
Smoczy Sędzia
Smok zaryczał. Zaczął wznosić się do góry, po czym wykorzystał sztuczkę pokazaną już wcześniej w karczmie. Zaczął lecieć w kierunku grupy... Nabierał prędkości...
- Na wszelki wypadek się odsuńcie! - Zaryczał i zmienił się w człowieka, by nie dało się go trafić w locie...
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |