Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Nad klasztorem zaczął kołować spory kształ. Gdy zniżył nieco lot okazał się półgryfem z jeźdźcem na grzbiecie. Polimorfka pochyliła sie na bok i rozejrzała. Kazała potem Astarze zniżyć bardziej lot. - Nie jest dobrze... - Wymamrotała do siebie. W końcu szepnęłą coś córce i ześlizgnęła się z jej grzbietu. Spadajac zmieniła się w kota by nieco złagodzić upadek z kilku metrów. - Długo trwa walka? - Zapytała podbiegajac do Jaroo. W tym czasie Astara kołowałą nad Klasztorem i co jakiś czas pikowała by zaatakować.
Offline
- Wieczność! - wykrzyczał z wyrzutem - Nie mam już sił... Już nawet nie wiem co się dzieje... Chyba... Ucieknę... - wymamrotał i zaczął oddalać się od hordy umarłych istot. Nawet nie trzymał miecza w pogotowiu tylko przesuwał się powoli, potykając się i mamrocząc. Wiele długich minut minęło nim poczuł na plecach zimny dotyk kamiennej ściany. Pojawiła się iskierka nadziei...
Offline
Widząc wycieńczenie Druida, podbiegła do niego w kociej postaci i kazała mu się położyć. Sama stanęła na szeroko rozstawionych nogach i zjeżyła sieść, napinając mięśnie. Uniosła górną wargę, pokazując zęby i warcząc. Była gotowa zwyczajnie rzucić sie na każdego, kto próbował podejść do Jaroo.
Offline
Do Ekeny dołączyła także druga polimorfka. Wylądowała i od razu zmieniła sie w wilka. - Wybacz, że tak długo, ale były problemy.- wywarczała. Jej bok był lekko zabarwiony szkarłatem jednak wilczyca zupełnie nie zwacała na to uwagi. Teraz był czas na walkę, później na zamartwianie się.
Offline
Kotołak wciąż wpadał w mniejsze grupy nieumarłych i zabijał. Czar jeszcze trwał i podtrzymywał go na nogach. Wtem zauważył Ireth i Ekenę.
- W samą porę!- krzyknął.
Natychmiast się do nich przedostał i zobaczył, że Jaroo nie jest w najlepszym stanie. Spojrzał za siebie i dojrzał atakującego od tylu ghoula. Natychmiast uskoczył i zaatakował z dołu. Przeszedł z nogi na nogę i wbił umarlakowi sztylet prosto w głowę, a raczej jej pozostałości.
Offline
Nikoletta biegła śladem lotu córki Ekeny. Zbyt długo czekała bezczynnie. Nadbiegała od strony Wieży. To, co zobaczyła ani nią nie wstrząsnęło, ani nie przestraszyło. Tylko gladius w jej dloni pokrył się ognistą poświatą. Runy, które wyrył na nich kowal Wizzard, nie straciły swej magicznej mocy.
Spostrzegła Etheriusa, niemalże w potrzasku. Rzuciła się w wir walki, zwracając na siebie uwagę części otaczających go umarlaków. Jednemu z łatwością odrąbała głowę, drugiego cięła w pół, trzeciemu wbiła ostrze w brzuch po sam jelec, gdy czwarty ghoul skoczył jej na plecy i wbił w nią swoje szpony. Nikoletta zacisnęła zęby, odchylając głowę do tyłu i bezskutecznie probując uwolnić się od napastnika.
Offline
(Chciałbym zaznaczyć, że Mangel zabił wszystkich nieumarłych już dobrych kilka postów temu, a wy lejecie się z powietrzem.)
Pomoc Ireth, Ekeny i Nikoletty nie była już potrzebna - pomogły tylko dobić resztki wrogów. Znaczną większość zabił Mistrz. Sytuacja wyglądała na opanowaną w odciętym klasztorze, choć sam klasztor był nieco podrujnowany z powodu ataków zarówno nieumarłych, jak i Zakonników.
Czasu było coraz mniej. Tutaj zwyciężyli, lecz na polu cmentarnym zbierała się już kolejna armia. Musieli zabić przywódcę tej plagi i położyć temu kres, nim będzie za późno. Wszystkie oczy zwróciły się w stronę Mangela. Bez niego nie było co myśleć o przebiciu się przez rzesze niemartwych wojowników.
Ostatnio edytowany przez Zefir (2008-02-02 17:05:40)
Offline
Elf rejestrując jeszcze co się dzieje podniósł się na łokciu i wykrzesując z siebie ostatnie iskierki sił cisnął połamanym ostrzem w ghula na plecach amazonki. Mimo, że przełamane na pół, ostrze zrzuciło ghula dając Nikolettcie czas na atak.
Cholera, czy mi się wydaje czy wszystko pokrywa sie krwią ? .... Kurczę, paskudna ta rana .... Mam ochtę usnąć ... - takie dziwne myśli przelatywały drowowi przez głowę, gdy odpływał na spokojne wody nieświadomości.
Offline
Rozejrzała się. Sytuacja wyglądała na opanowaną, jednak Zakonnicy wyglądali na wycieńczonych, a przecież czeka ich jeszcze większa bitwa. - Wszyscy potrzebują czasu, a my go nie mamy! - powiedziała na tyle głośno, że każdy mógł ją usłyszeć. - Trzeba iść na pole cmentarne... - dodała już ciszej patrząc z niepokojem na Ekenę zadając jej bezgłośne pytanie."Ilu z nas z tamtąd nie wróci?"
Offline
Dobiła paskudnego ghoula ropłatawszy mu tchawicę. O ile w ogole miał coś takiego. Rozejrzała się dookoła. Teren odciętego klasztoru cały był zasłany zwłokami nieumarlych. Pośród tej padliny stała Ireth, Ekene, leżał nieprzytomny Jaroo, Etherius chował wycieńczoną twarz w dłoniach, Mangel klęczał w bezruchu.
Kto rzucił więc mieczem i strącił z niej przeciwnika?
Na Jedynego!
- Fenrir! -krzykneła ,w biegu chowając miecz.
Dopadła do leżącego bez świadomości drowa. I choć rany po pazurach potworka były dotkliwe i krwawiły, nie martwiła się nimi. Nie jedno pzreżyła. Kilka blizn w jedną, czy w drugą to bez
znaczenia.
- Pomocy! - zawołała.
Nie mogła dopuścić, by już tu i teraz stracili przyjaciela.
Offline
Kotołak rozprawiał się jeszcze z nielicznymi maruderami. Odpoczął już na tyle, że był w stanie wykonywać sprawne ruchy i szybkie uniki. Pierwszy raz widział, aby jedna osoba tak szybko rozprawiła się z tak dużą hordą nieumarłych. Ocierał krew ze swoich niewielkich ran. Niektóre były głębokie i bolały, ale co to by była za walka bez strat. Spojrzał w stronę Ireth i zobaczył jej zaniepokojoną twarz. Pomyślał, że to naprawdę jeszcze nie koniec. Wszystko rozstrzygnie się na polu cmentarnym.
- Musimy nabrać sił. Walka będzie cięższa niż tutaj. Tam nie będzie już odwrotu.
Podniósł z ziemi białą kość, która ku jego zdziwieniu nie była brudna ani spróchniała. Wziął ją do ręki i zaczał nią podrzucać. Ten do kogo należy ten gnat musiał umrzeć niedawno. Wyrzucił ją za siebie i podszedł do rannego Drowa aby pomóc Amazonce opatrzeć rany.
Offline
Smoczy Sędzia
Smok przeleciał nad nimi...
- He he he... Chyba mnie opuściła niezła zabawa... - ryknął z góry - Przepraszam za spóźnienie! Skoro już po wszystkim, to czekać będę na was przy polu cmentarnym. Nie martwcie się o mnie, będę w ukryciu... - i odleciał w kierunku pola.
Offline
Elf ocucony nagłą ciszą (nawet jeżeli względną) niezbyt przytomnie rozejrzał się dookoła. Zdziwiony zobaczył wyglądającego na w miarę krzepkiego Jaroo opierającego się o ścianę, przemienione Irteh i Ekenę, zbliżającego się do niego Etheriusa i przede wszystkim dość paskudną ranę Nikoletty zalewającą mu powoli oczy krwią.
-Arghh.... - stęknął czując połamane żebra. - Gdybyś była taka miła i opatrzyła swoją ranę zanim zupełnie oślepnę, byłbym bardzo wdzięczny. - z krzywym uśmiechem wystękał do amazonki. - Ze mną będzie w porządku tylko chwilkę odpocznę. Lepiej zajmijcie się Silver. Nie dość, że wytłukła sporo chodzących zgnilizn, to jeszcze wykorzystała prawie całą manę na leczenie nas. Trudno się dziwić, że padła z wyczerpania.... - wyrzęził przez pełne krwi usta, jednocześnie wskazując na leżącą nieopodal nieprzytomną elfkę.
- Ma ktoś może coś na wzmocnienie ?! ... Chyba bez pomocy magii albo alchemii nie pociągnę zbyt długo ...
Offline
Jaroo spał. Przynajmniej tak wyglądał. Ale przecież oddychał, czyli żył. Kiedy się obudził, uświadomił sobie, że wszystko jest już w jak najlepszym porządku. Oprócz tego, że wszyscy byli poturbowani, wycieńczeni, poranieni i wszędzie krążył ten straszliwy odór. Potrafił uśpić przytomnego i jednocześnie obudzić konającego. Co to było?
Druid poczuł się źle. Zawiódł wszystkich swoją nieumiejętną walką. Miał straszne wyrzuty sumienia, że znalazł się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. Musiał odpokutować!
Wykorzystał moment, kiedy wszyscy łapali oddech po bitwie, aby wstać, przeskoczyć przez zrujnowany mur i oddalić się. Jak najdalej, w jak najgłębszy las. Zdala od walki i śmierci. W naturalnej harmonii. Po prostu pobiegł.
Offline
Amazonka odsunęła się energicznie od Fenrira. Nie potrzebował jej pomocy. Wstała więc i odeszła, dopiero teraz czując ból promieniejący z rozszarpanych pleców. Wyjęła piersiówkę, którą dostała niegdyś od Grogo i bez ceregieli polała sobie nią plecy. Syknęła i zaklęła pod nosem.
Do tego pociągneł jeszcze łyk. Cóż, musi wrócić i założyć lepszą zbroję, niż ta lekka, którą nosiła...
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |