Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
No! Dosyć tego! - krzykną Keldar próbując przekrzyczeć odgłosy walki - Przestańcie bo gotowiście sobie uśmiechy powiększyć! Do samej żuchwy!! Starczy tego chlastania się z treningu wyszła wam niezła sieczka... - po tych słowach gwałtownie wyszarpną miecz i wycelował w braci. - Przestańcie!!! - wrzasnął - Schowajcie broń i podajcie ręce na zgodę! Albo ja się tam do was pofatyguję i wypiorę z główki durne pomysły. Sveuzona trzeba opatrzyć bo gotowy zrobić sobie wycieczkę na tamten świat! Takie cięcie przez plecy w jego przypadku to przykra sprawa naruszone mięśnie po zaleczeniu powstanie paskudna blizna uniemożliwiająca swobodne ruchy!! Ale mniejsza z tym. Jak to rzekłeś "blizna za bliznę" Kończcie to trzeba was opatrzyć. - Patrzył się na braci celując mieczem raz w jednego raz w drugiego. W jego głębokich niebieskich oczach był gniew...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Smenciciel wszedł do koszar. Zdjął miecz z pleców i rozciągnął się, choć zwykle tego nie robi. Zrobił kilka ćwiczeń. Obronę Ziemi, Powietrza, Ognia i Wody i krótki taniec na rękach. Potem rozejrzał się za kimś do treningu. Po pamiętnym epickim pojedynku z Lejsu jeszcze tu nie był. ale nie zmieniło się nic.
Offline
Sadoma rozbawiony pojedynkiem treningowym,ucieszył sie atmosfera jaka zaczęła panować od paru chwil.
Przekręcił sie na lewo i ruszył w stronę rozwalonych materacy,usiadł i poklaskał do kompanów z leciutkim uśmiechem na ustach.
Po wyrazie twarzy było widać dobre samopoczucie.
Offline
Keldar wciąż celując mieczem w walczących braci spojrzał na siadającego z błogim wyrazem na twarzy. Wzrok ten był zimny i głęboki. Od samego patrzenia po ciele mogły prześlizgnąć się ciarki.
-*Z tobą Sadoma, porozmawiam później.* - E;f zmarszczył czoło co nadało jego twarzy nieprzyjemny wygląd.
-Przestańcie!! Każę wam natychmiast przestać!! - krzyczał do braci - Rzućcie żelazo bo sam wam je powytrącam!! Nie omieszkam oprócz żelaza wybić kilku palców ze stawów!! Słyszeliście!? - Keldar wolnym okrężnym krokiem zaczął iść w stronę braci. Nie chciał zrobić im krzywdy, wiedział jednak że zbliżanie się teraz do nich bez uprzedniego zabezpieczenia było równe z marszem wojennym w sam środek wielkiej wojny i to bez broni. Nie zamierzał tak ryzykować. Szedł coraz szybciej zachodząc Sveuzona od tyłu. Chciał najpierw unieszkodliwić jego. Rozwścieczony wojak taki jak Sveuzon z mieczem w dłoni był bardzo ale to bardzo niebezpieczny.
Offline
- Hmph... - Posłał Keldarowi wściekłe spojrzenie.
Nie powinien wchodzić im w drogę. To może się dla niego źle skończyć, jeśli Sveuzon się zdenerwuje. Jego gniew zasłania mu oczy i nie odróżnia wrogów od sprzymierzeńców. Shukuchi coś o tym wie, w końcu stała blizna na jego plecach została stworzona przez gniew jego brata. Teraz jednak miał okazję się zrewanżować. I tak go nienawidzi. Całym sercem i duszą. Gdyby nie to, że to trening z chęcią przy tym ataku odebrał by życie swojemu bratu. Spojrzał na niego. Zawiesił sztylet trzymany w lewej ręce na sprzączce przypiętej do pasa przy prawym biodrze. Drugiego sztyletu wolał nie chować.
- Opanuj się i spójrz kim się stałeś! - Wskazał na brata palcem. - Nienawidzę Cię. - Rzekł, opuszczając wcześniej palec.
Odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie, stając przodem do ściany. Wolał odpuścić, nie potrzebował dodatkowego gniewu Keldara. Odwrócił się plecami do ściany, po czym usiadł pod nią. Wygodnie oparł plecy o zimny ceglany mur koszar. Dawno nie czuł takiej przyjemności podczas odpoczynku. Położył sztylet na ziemi obok siebie. Zamknął oczy, ocierając prawą ręką pot z czoła. Przyciągnął lewą nogę do klatki piersiowej, lekko ją zginając, a prawą nogę wyprostował i wygodnie ułożył na ziemi. Lewą ręką uniósł sztylet leżący obok niego i oparł rękę o lewe kolano, odpoczywając z zamkniętymi oczyma.
Offline
Sadoma widząc przebieg zdarzeń i zachowanie Shukuchiego wstał z miejsca gdzie siedział i zbliżył się do środka gdzie jeszcze stało 2 napalonych żądza i chęcią walki młodzieńców.
Czy to aby mnie teraz osądzić koniec treningu,a przecież nawet rozgrzewka tego nie można było by nazwać,mimo to potężnym glosę zwrócił się do obecnych:
-Czy aby to był koniec waszego treningu ,potyczki,czy tylko tyle umiecie z siebie dać.
-Każdy trening 2 braci musi kończyć się kłótnią, trudno.
-Czy może ze mną ktoś potrenuje bo dosc dawno nie trenowałem potyczki z tak uzdolnionymi wojownikami?
Offline
Keldar stał już za plecami Sveuzona gdy Shukuchi postanowił odpuścić. Poczuł nagłą ulgę która przyszła z myślą że przynajmniej jeden z dwóch braci okazał trochę rozsądku i nie będzie musiał z nim walczyć. Stojąc za plecami Sveuzona Keldar rzucił się na niego. Doszedł go w dwóch skokach. Wolną ręką chwycił z całej siły za bark wbijając palce we wrażliwe miejsce a płazem miecza uderzył w zgięcia kolan sprowadzając Sveuzona do parteru. Wciąż zaciskał rękę na barku elfa. Gdy Sveuzon upadł Keldar mieczem wytrącił mu jego własny. Czując jak elf dygocze z zimnej wściekłości wbił miecz w ziemię za jego plecami, puścił bark i chwycił za ręce brutalnie wykręcając je do tyłu. Nie chciał zadawać więcej cierpienia jednak rana na plecach uniemożliwiała bezbolesną akcję.
Keldar słysząc wymowę Sadomy zwrócił się do niego
-Ja z chęcią potowarzyszę ci w treningu. Musisz jednak chwilę zaczekać, aż uporam się ze Sveuzonem. Trzęsie nim od wściekłości że aż mi się drgawki udzielają.
Ostatnio edytowany przez Keldar (2009-10-10 20:29:59)
Offline
Człowiek
Gdy Sveuzon poczuł dłoń elfa na swoim ramieniu szybko chwycił jego ramię i uderzył go w mostek prosto z łokcia. Wyćwiczył takie uniki i ataki w szkole i na wojnie. Dodatkowo umiał też walczyć wręcz. Odwrócił się i szybko wymierzył celny cios w sam środek nosa tak, że krew aż trysła z nosa elfa.
-Lepiej tak nie kozacz. Wierzę, że jesteś dobrym wojakiem. Jednak w swoim życiu przeszedłem przez wiele bitew. Również szkoliłem się na wojaka przez całe moje życie.
Po tych słowach upuścił miecz, przybrał gardę i wyprowadził trzy szybkie, celne i precyzyjne ciosy w twarz elfa, powalając go przy tym. Podniósł miecz i schował go do pochwy.
Ostatnio edytowany przez Sveuzon (2009-10-10 22:57:11)
Offline
Elf zręcznie unikną ciosów wykorzystując swą szybkość. Wyprowadził ukryty cios ćwiekowaną rękawicą. Chciał się odegrać za nos. Ćwieki zazgrzytały na kości policzkowej, skóra elfa została przecięta do samej kości. Elf błyskawicznie wywiną się i kopną Sveuzona z całej siły w brzuch. Wywinął mieczem syczącego młyńca i końcówką miecza drasnął elfa po szyi. Cięcie było całkowicie bezpieczne, wyglądało jak zwykłe skaleczenie. Keldar odskoczył i dobył drugiego miecza. I wytarł nos rękawem.
-Twardy jesteś. Ale za nos to sobie w twardej walucie odbiorę! Stawaj!!
Elf zaczął zataczać wolnym krokiem koła wokół Sveuzona manewrując mieczami tak by zmyliły przeciwnika. Ten manewr miał wyćwiczony. Ruchy były idealnie zgrane a miecze same rwały się do ataku. Jednak nie atakował. Czekał cierpliwie. Miał przewagę. Rana na plecach przeciwnika utrudniała manewry, mógł to wykorzystać.
Ostatnio edytowany przez Keldar (2009-10-10 22:51:55)
Offline
Człowiek
Cios z rękawicy trochę go przymroczył. Jednak nie takie rzeczy przyjmował na swoje ciało. Szybko złapał jego nogę gdy chciał go kopnąc i swoją nogą podciął jego drugą nogę. Cały czas trzymał jego jedną kończynę w swojej ręce. Wykręcił jego nogę i wymierzył niezbyt mocne kopnięcie z podeszwy prosto w skręcone kolano. Jednak dosc boleśnie jego przeciwnik odczuł to uderzenie. Elf złapał się za krwawiący policzek. Wyciągnął do niego rękę:
-Dobrze walczyłeś
Uśmiechnął się.
Offline
-Dzięki. -odpowiedział Keldar - Następnym razem będę lepiej przygotowany. Będę musiał podszkolić się w walce wręcz. Jednak nie wiem czy przy mojej profesji to będzie dobry pomysł. Masz szczęście że zakończyłeś walkę bo jeszcze chwila i byłem gotów cisnąć ci w twarz wysoką temperaturę... - Keldar uśmiechną się znacząco, wstał. A przynajmniej j spróbował. Kolano odezwało się tępym bólem. Keldar stękną. Siedział jeszcze chwilę masując kolano aż ból przeszedł. Wstał spokojnie. Zaklną. Wyją z torby kawałek szmatki i wytarł nos. Krew na nosie zdążyła podeschnąć już nie ciekła tak bardzo. Spojrzał z lekkim wyrzutem na Sveuzona a jego wzrok natychmiast przyciągnęło rozcięcie na kości policzkowej.
-*To od mojej rękawicy* - Pomyślał. Przyjrzał się krytycznie ranie i rzekł
-Nie znam się na medycynie, ale wygląda na to że moje ćwieki oprócz tego że rozcięły ci skórę to jeszcze wryły się lekko w kość policzkową.
Offline
Człowiek
Przejechał wewnętrzną ręką po ranie na policzku.
-Zagoi się... jak wszystko inne
Uśmiechnął się.
-Może kiedyś potrenujemy? Ja Cie poduczę walki wręcz, a Ty mnie kilku sztuczek mieczem. A teraz pójdziemy do karczmy napic sie czegoś, co Ty na to?
Rozciągnął się i poczuł ból w plecach. Wiedział, że ta rana również się zagoi. Jednak wolał isc do specialisty w tej dziedzinie.
-To jak, idziesz?
Offline
-Mogę iść. Jednak po drodze wolał bym żebyś zahaczył o jakiś szpital lub skontaktował się z uzdrowicielem. Rany mają to do siebie że się goją. Ale rany na plecach mają to do siebie że jak się nimi nikt nie zajmie to goją się długo, paskudnie i najczęściej z niepożądanym skutkiem.
Po tych słowach Keldar obszedł Sveuzona i przyjrzał się ranie na plecach.
-Taak. Mówiłem się że nie znam się na tym, ale rana wygląda na płytką. Przecina jednak główny mięsień pleców i tylko cudem ominęła kręgosłup. Masz ty szczęście jak nikt inny. Ciekawe czy tylko w walce i regeneracji czy też w innych dziedzinach? Widzisz mi się ostatnio o tyle poszczęściło że znalazłem dobrą pracę, dostałem mieszkanie i zarobiłem trochę dukatów za pewien... hmm, interes. Ale to nie jest opowieść na suche gardło.
Offline
Człowiek
-Wiesz gdzie tu jest szpital? Chyba dłużej tutaj jesteś
Lekko się zgarbił obserwując Elfa. Jednak chyba powinien się zgłosic do medyka. Kątem oka spojrzał na swojego brata.
-Więc prowadź. Potem pójdziemy do karczmy napic się czegoś. Opowiesz mi swoje historie. Pasuje Ci taki układ?
Uśmiechnął się i wyciągnął do elfa rękę.
Offline
-Może być. - Rzekł bez emocji w głosie elf. - Nie wiem czy jestem tu dłużej, ale jednak dostatecznie długo błądziłem po mieście by wiedzieć gdzie jest szpital. Choć za mną... Czy w ogóle możesz chodzić czy może ran to utrudnia?? Nie ważne. Jakoś sobie poradzimy. Szpital znajduje się obok rynku.
Po tych słowach schował wciąż wyciągnięte miecze i spojrzał się w oczy Sveuzonowi. Z oczu Keldara nie można było niczego wyczytać. Elf doskonale maskował emocje. Natomiast w oczach Sveuzona dostrzec można było ból spowodowany raną na plecach. Ból który elf chciał nieudolnie zataić pod maską męstwa i wytrzymałości.
-Chodźmy więc. - Elf ruszył w stronę wyjścia kierując myśli w stronę szpitala i obmyślaniu jak najkrótszej drogi.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |