Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Mieszkaniec stolicy
Spojrzawszy na Sajakę nabrał większego zainteresowania jej osobą. Przyjrzał jej się bliżej, pamiętając by ręce trzymać przy sobie. Widząc jej uśmiech ani myślał się rozluźnić. Ślina napłynęła mu do ust, lecz pośpiesznie ją przełknął. - Trochę czasu minęło od mojego ostatniego posiłku. - Przyznał się nieco tracąc uśmiech. - Ale nie masz się czym martwić, nie przesadzaj to się na Ciebie nie rzucę. - Oznajmił figlarnie się uśmiechając. Jej oczy świeciły niczym diamenty, a jej uśmiech nadał pomieszczeniu zupełnie inną energię. Zastanawiał się do czego zmierza anielica.
Karta Postaci
Pokój jest kłamstwem - istnieje tylko pasja.
Dzięki pasji zdobywam siłę.
Dzięki sile zdobywam moc.
Dzięki mocy osiągam zwycięstwo, moje okowa pękają.
Niechaj Moc mnie uwolni.
Offline
Podniosła wzrok. Utkwiła go w oczach wampira. Widziała, że wampir stara się coś ukryć. Rozłożyła skrzydła w taki sposób, że nikt ich już nie mógł dostrzec. Rozpięła koszulę, odsłoniła ramię, objęła wampira zaplatając ręce na szyj wampira.
-Jedz, albo powiedz mi co chcesz przede mną ukryć. – powiedziała to stanowczym głosem, była ciekawa.
W pełni świadoma słabości wampira co krwi. Pozwoliła sobie podstąpienie osaczyć biednego wampira. Może dlatego, że sama nie wiedziała dlaczego czuła, dla nieznajomego – choć już nie taki nieznajomy-, a zwłaszcza wampira taka słabość.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Bez zastanowienia objął ją w talii, by nie uciekła przed jego kłami. Jej aromat unosił się w powietrzu. Był niczym zapach rumu dla żeglarza, niczym zapach świeżego mięsa dla głodnego zwierzęcia. Żar wypełnił jego gardło, zęby zaczęły przyjemnie swędzieć. Wyostrzyły się mu wszystkie zmysły, zaś zazwyczaj mętne spojrzenie czarnych jak noc oczu nabrało blasku. Angelus miał ją na wyciągnięcie szyi. Mógł swobodnie nakarmić już i tak wygłodniały organizm. Był już tak blisko. Wolną dłonią odruchowo dotknął jej podbródka, lekko ciągnąć do góry, by odsłonić szyję. Demonstracyjnie zwilżył wargi językiem. Przysunął twarz w okolicę jej krtani. Wciągnął powietrze poprzez nozdrza delektując się jeszcze raz słodkim, niewinnym zapachem. Rozchylił usta. Tak bardzo pragnął tej krwi, czuł że w anielicy wzbiera ciśnienie, najwyraźniej nie była już tego taka pewna, jak jeszcze przed chwilą. We wnętrzu wampira wszczęła się bitwa pragnienia z uczuciem, pożądania z rozsądkiem. Znał skutki swych poczynań, a przecież nie chciał ranić Sajaki. Jednak było już za późno, mieszanka pragnienia z pożądaniem chyba zwyciężyła. Dotknął ustami delikatnej szyi anielicy. Po czym wstąpiły w niego nowe, do tej pory nie znane mu siły. Kły ani myślały by przebić porcelanową skórę Sajaki, zamiast tego wampir czule pocałował Sajakę w szyję, w miejsce gdzie powinna już spływać krew, miejsce gdzie powinien pozostać ślad po zwierzęcej naturze Angelusa.
Karta Postaci
Pokój jest kłamstwem - istnieje tylko pasja.
Dzięki pasji zdobywam siłę.
Dzięki sile zdobywam moc.
Dzięki mocy osiągam zwycięstwo, moje okowa pękają.
Niechaj Moc mnie uwolni.
Offline
Dziwnie kły wampira nie wzbudzały w niej nawet cienia strachu. Wręcz przeciwnie, podobał jej się strach który w sobie poczuła, a to jak reagował organizm wampira tuż przed wkłuciem zębów działało na nią niczym kocimiętka na kota. Przez sekundę jednak strach wziął górę, myślała by się wyrwać i uciec, ale sama tego chciała.
Anielica nie pojmowała sama siebie. Pozwalała, wręcz zmuszała wampira na takie rzeczy. Zawsze cicha i spokojna, a gdy należy działała bez zastanawiania ale jednak rozsądnie. Coś ją skłaniało do niecodziennej ulęgłości i poświęcenia się. Czuła, że odpowiedź jest w wampirze.
Gdy poczuła zamiast ukąszenia pocałunek to odczuła miłe zaskoczenie. Narodziło się wiele pytań w jej głowie. – Dlaczego tak zrobił? Czemu nie je?- Rozpoczęła się szaleńcza gonitwa myśli.
Odsunęła się tylko tak by spojrzeć wampirowi w oczy. Oczy miał takie czyste, nie podobne do tych sprzed paru chwil. W anielicy coś zmieniło się, objęła mocniej niż przedtem wampira, poczuła się taka gorąca na policzkach. Chciała się schować przed jego spojrzeniem.
Wyszeptała mu parę słów do ucha – Proszę bądź przy mnie i już się nie krepuj. – Po tym zrobiła cos czego nigdy nie uczyniła. Sama pozwoliła by mroczna cześć siebie dała o sobie znać. Wzrok miała pełen pożądanie, oddech przyspieszony i nierówny. Złożyła na jego ustach nieśmiały lecz namiętny pocałunek.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Wampir uśmiechnął się poprzez pocałunek. Nie oczekiwał tego rodzaju reakcji, toteż mile zaskoczony pogłębił pocałunek, tworząc z niego niezapomnianą chwilę. Zamknął oczy, oddając całego siebie przy tym zbliżeniu... Po chwili, z wielką niechęcią oderwał się od anielicy. Żar w gardle powrócił, co bardzo go zaniepokoiło. Poczuł ból w klatce piersiowej, i wielkie pragnienie ponownego zbliżenia. Musiał uważać, ryzyko było ogromne, szczególnie iż nie żywił się od kilku dobrych dni. Powrócił do normalnej pozycji, ręce trzymając przy sobie. Przez cały czas zaciskał zęby, przez co mięśnie policzkowe tańczyły jak oszalałe. - Przepraszam, ale nie możemy - Wykrztusił niemal nie pragnąc o kroplę krwi. - Wynagrodzę Ci to obiecuje. Teraz muszę iść. - Dodał lekko smutniejąc. Postawił ją na siedzisko, po czym jednym susem wyskoczył przez otwarte okno, pozostawiając po sobie świst powietrza. Biegł czym prędzej w stronę pobliskiego lasu pragnąc zapomnieć o jej uroczym zapachu. Skupiał się na poszukiwaniu nowych, świeżych aromatów krwi, jego przyszłych ofiar.
Karta Postaci
Pokój jest kłamstwem - istnieje tylko pasja.
Dzięki pasji zdobywam siłę.
Dzięki sile zdobywam moc.
Dzięki mocy osiągam zwycięstwo, moje okowa pękają.
Niechaj Moc mnie uwolni.
Offline
Anielica odprowadziła wzrokiem wampira. Poprawiła i ogarnęła swój strój. Bez większego namysłu wyszła. Ale w głowie miała wciąż zachowanie wampira, które w głowie odtwarzała jak zaciętą płytę. Poczuła dziwnie miłe ciepło, które biło z wewnątrz jej piersi. Zaczęła się zastanawiać jak to uczucie jakie zagościło w niej nazywają ludzie.
Z jakaś dziwnie miła satysfakcja opuściła herbaciarnie, gdzie parę istot niezbyt przyjaźnie na nich spoglądało. Ale nie wiedziała czemu. Nie robili przecież hałasu. Może dlatego, że nic nie zamówili? Ale co tam... ważny był ten krok ;)
Offline
Smoczy Sędzia
Kraght'nar przyklęknął obok Lehory. Nie wiedział, co ma właściwie powiedzieć. Jak mógłby chcieć ją zabić? Jak? Skąd się wzięła ta przeklęta myśl? Pokręcił głową. Wiedział, skąd się wzięła ta myśl. Zaklął szpetnie w smoczym języku. Lepiej by było dla mordercy, by nigdy się nie narodził, kiedy znajdzie się w pobliżu... Ale na razie przysunął sie jeszcze do Lehory, patrząc jej w oczy z wyraźną troską.
- Oczywiście, że nie - powiedział uspokajająco. - Jestem tu, żeby jak najlepiej cię chronić. - Czego nie jestem w stanie robić, kiedy się oddalasz... dodał ponuro w myślach...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Zatrzęsła się, ale już nie próbowała uciekać czy bronić się przed Kraght'narem. Popatrzyła mu w oczy, a Smok zapewne miał przed sobą pięknego widoku nie miał. Czerwone zapłakane oczy, bledsza bardziej niż zwykle cera, ciało pozbawione siły. Usta jej zadrżały, jakby chciała coś powiedzieć, lecz strach parzył ją w serce. Dopiero po chwili udało jej się coś cicho wyszeptać.
- Należało mi się.- powiedziała ledwo dosłyszalnie. - Należało mi się. - powtórzyła już nieco głośniej.
- I powinnam umrzeć jeszcze raz! Ja...- znowu się zawahała. Odwróciła wzrok i zacisnęła mocno oczy. - Ja prawię Cię zdradziłam, Kraght'narze!- tonu jej głosu mówił sam za siebie. Słychać było w nim poczucie winy, lęk, przerażenie i, co gorsza, jej głos podpowiadał, że naprawdę pragnęła śmierci. Z oczu popłynęły jej ponownie łzy. Zacisnęła pięści tak mocno, że paznokcie wbijane w skórę sprawiały jej przyjemny ból. Odważyła się spojrzeć jeszcze raz w oczy Smoka.
- Tego się nie zapomina, Kraght'narze... Ale błagam Cię, wybacz mi. - zadrżała jeszcze raz i napięła mięśnie, jakby spodziewając się uderzenia...
Offline
Smoczy Sędzia
Kraght'nar przysunął się bliżej do Lehory i objął ją.
- Nie mów tak... - szepnął cicho do jej ucha. - Czemu chcesz umierać, skoro to dzięki mnie żyjesz? - zapytał i pogładził dłonią jej policzek. - Ciesz się, a nie rozpaczaj. Co by zrobił ogień na twoim miejscu? - mówiąc to, zdjął rękawicę z dłoni i jeszcze raz pogładził jej policzek, tym razem chcąc przekazać jej nieco energii. - Weź głęboki oddech. Zaufaj...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Posłusznie wzięła głęboki wdech, a szloch ostatni raz lekko wstrząsnął jej ciałem. Drżała nieco czując jeszcze oddech strachu na szyi, lecz objęła mocno Kraght'nara i wtulając się w niego, jakby był jej jedyną nadzieją nie chciała puścić. Wtulała się z całą nimfią siłą, zadziwiająco dużą. Może nawet za mocno...
- Kocham Cię, Kraght'narze... - wyszeptała, powstrzymując łzy, co było pozbawione całkowitego sensu, gdyż i tak nie potrafiła tego zrobić. Po chwili uścisk zelżał, ponownie wzięło nad nią górę zmęczenie, ale nie ustępowała. Nie chciała odsunąć się od Smoka choćby na milimetr...
Offline
Smoczy Sędzia
- I ja ciebie kocham - odpowiedział smok, ocierając łzy Lehorze, które wyparowywały z cichym sykiem, kiedy zetknęły się ze smoczą skórą. Pozwolił jej przytulać się tak mocno, jak tylko chce. Nawet jeśli miałby się przez to niemal udusić...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Nie odważyła się ruszyć przez dłużącą się chwilę. Spróbowała się uśmiechnąć, lecz grymas, który przeszedł po jej twarzy był raczej cieniem uśmiechu.
- Nie podziękowałam Ci jeszcze... - powiedziała cicho. - Tak wiec dziękuję... - uśmiechnęła się nieco szerzej i przytuliła się jeszcze na chwilkę nieco mocniej. Po chwili odsunęła się lekko i otuliła dłońmi policzki Smoka.
- Dziękuję.- powtórzyła jak echo, a w jej oczy rozświetliły się, nie zostawiając za sobą tylko śladu nieobecnego spojrzenia.
Offline
Smoczy Sędzia
- Nie musisz dziękować - mruknął cicho smok. Przez chwilę patrzył w oczy Lehory i nagle odwrócił się, uwalniając się przy tym z jej uścisku. W momencie, w którym to zrobił, do pokoju wbiegł Astaroth, który jeszcze z progu na nich skoczył... Wkrótce na podłodze herbaciarni znalazła się mieszanina dwóch smoków i nimfy o bliżej nieokreślonym stopniu wymieszania...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Krzyknęła. Wiedziała, że Astaroth nic jej nie zrobi, lecz przestraszyła się. Starała się wyrwać z owej mieszaniny. Jakoś udało jej się odsunąć. Patrzyła wielkimi oczyma na małego Smoka, starając się przykryć strach słabym uśmiechem.
- Astaroth... - powiedziała, jakby chcąc upewnić sama siebie, że tak właśnie jest. Przysunęła się do Astarotha i wyciągnęła w jego kierunku rękę, by go delikatnie pogłaskać po łbie.
Offline
Pojawia się pod postacią człowieka, wpierw rozgląda się dookoła i w końcu usiada przy jednym ze stolików. Uważnie przygląda się zaistniałej rozmowie z głębokim rozmyśleniem. Suwa palcem stoliku zbierając kurz, który wyciera o spodnie,kilka razy powtarza tą czynność, po czym znów obserwuje nieznajome postacie.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |