Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Mieszkaniec stolicy
Dark myślał przez moment. Targały nim zmienne uczucia. Złość, rozczarowanie, zrozumienie.
Nagle włożył rękę do rękawa i pogrzebał tam. Wyciągnął z niego szare zawiniątko.
Biła od niego niema moc... Nierozpoznana. Dzika, nieokiełznana. Skimrra musiała to poczuć.
Odwinął materiał i jego oczom ukazała się fiolka z czarno białą zawartością.
Spojrzał na Skimrrę.
-Nie można myśleć o nich stereotypami. Oni... Owszem, czasem są denerwujący... Czasem jednak są niebywale skutecznym ukojeniem. Zresztą, łatwo ich przebłagać kadzielnym dymem.
Po tych słowach odkorkował ampułkę. Spojrzał na duszkę wzrokiem pt. "Nie chcesz tego oglądać... Musisz iść, przepraszam"
Po czym, widząc oddalającą się duszkę, wypił zawartość fiolki.
Offline
Wszystko zawirowało i dark zsunął się z ławki, spadł na ziemię. Ale już tego nie poczuł. Zamiast tego znalazł się w jakimś dziwnym wirze. Powoli, krążył dookoła od krawędzi aż do samego środka. Został wciągnięty i spadł na jakąś twardą, zimną powierzchnię.
Posadzka była jasna, biło z niej światło. Z kolei zaraz nad głową Darka ciążyła ciemność, tak przytłaczająca, że niemal czuł jej ciężar na ramionach. W tej dziwnej przestrzeni przed nim, coś zamajaczyło.
Gdy podszedł bliżej, za ścianą mroku zobaczył niewyraźnie postać. Siedziała na świetlistym tronie, ale sama była jakby utkanej z samego cienia.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Anioł spojrzał na postać wyprostowany. Wiedział kto to. Wiedział i czuł szacunek. Przypuszczał że przez liczne wizje jako Arcykapłan zna już głos ów istoty.
skinął pokornie głową po czym znów spojrzał na postać.
-Panie... Proszę cię pokornie o święte dary. Pierwszy z nich... Pierwszy to skrzydła. Dodatkowe dwie pary, jako wyniesienie wraz z godnością ziemską, godności niebieskiej. Drugi to prośba czysto materialna. Wręcz obrzydliwa. Proszę o majątek, choćby nieduży. Jeno na pokrycie kilku kosztów. Trzecie zaś. Trzecie to smok. Pragnę otrzymać smoka. Niech jeśli będzie taka wola twoja, będzie to jajo lub pisklę. Wszystko od ciebie zależy.
Po tych słowach zamilkł. Odetchnął lekko i spojrzał w bóstwo.
Jako Arcykapłan nie był już tak zdenerwowany jak poprzednio. Raczej przeciwnie. Rozradowany.
Offline
Jednak głosu nie usłyszał. Rozległ się jedynie niski śmiech, a potem nagle wszystko się skończyło. Cała wizja rozmyła się, Dark znowu leżał na ziemi w alejce dziedzińca.
Słońce zachodziło krwawo. Przed jego oczami na ziemi spoczywało sporej wielkości jajo o dziwnej, czerwonej barwie.
Nagle coś się stało, cały świat zawirował, a umysł Anioła przeszył potworny ból, tak wielki jakiego jeszcze nie zaznał - rozdzierający, palący, promieniujący na całe ciało od pleców. Czuł i słyszał, jak skóra się rozdziera, jak pojawiają się jego nowe skrzydła, zaraz koło tych wrodzonych. Ból stawał się wręcz nie do zniesienia.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Anioł krzyknął rozdzierająco. Łzy cisnęły mu się do oczu.
Dłonie zaciskały się w pięści i uderzały o kamienny bruk. Krzyczeć nie przestawał. Gardło cierpło od nieustannego wrzasku.
W myślach modlił się zawzięcie. Nie uznawał wstrzymywania krzyku czy płaczu.
Musiał wykrzyczeć ból. Ból niesamowity. Ale wiedział o co prosi.
Czekał w niesamowitym cierpieniu na zakończenie katuszy. Na zakończenie rozrostu skrzydeł.
Starał się oddychać jak najgłębiej. Starał się uspokoić ale mu nie wychodziło. Z biegiem czasu, osłabiony przestał krzyczeć. Teraz z jego ust wydobywał się jęk. Jęk bólu rzecz jasna.
Offline
Ból w końcu zaczął ustępować. Ale stopniowo, mozolnie, jakby nie chciał opuścić Anioła. W końcu jednak ustał, wraz ze słońcem, które skryło się za horyzontem. Dark poczuł władzę nad dodatkowymi skrzydłami. Wiedział, że może nimi poruszyć, jednak tak samo dobrze zdawał sobie sprawę, że nie od razu poleci. Każdy nawet najdrobniejszy ruch wywoływał falę cierpienia. Poza tym musiał się od nowa nauczyć koordynacji tylu skrzydeł.
Jednak mógł teraz dobrze zauważyć Jajo, dookoła którego promieniście rozłożone leżały bryły złota. Było ich dwanaście. "Drobne" w sam raz na najpilniejsze potrzeby.
Jednak wzrok przyciągało jajo. W gasnącym świetle dnia, świeciło własnym, krwistym blaskiem.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Anioł wstał ostrożnie z twardego bruku. Skierował się w stronę połyskującego złota. Złoto bynajmniej było jedynie dodatkiem.
Prawdziwym bowiem celem było jajo. Poruszając skrzydłami lekko i w miarę... miarowo, uniósł smocze jajo.
Podniósł je na poziom oczu i westchnął lekko. Czekało gu kupę pracy, musiał go wyhodować, a właściwie wychować. Musi być dobrym i zadbanym smokiem.
Zaraz przypomniał sobię o złocie. Owinął jajo w płótno i schował w torbę przy pasie. Złoto zaś wrzucił bezceremonialnie do woreczka i skierował się do wyjścia z kompleksu.
Właściwie to miał zamiar jak najszybciej spieniężyć grudki. Miał zamiar otrzymać za nie troszkę dukatów. A były mu potrzebne.
Offline
Człowiek
Elf zaczął zapalać lampy na Dziedzińcu. Spokojnie chodził od jednej, do drugiej. Teraz czuł się... wspaniale. Przed nim ciemność. Za nim rozbłysk lamp. Przeszedł parę korków do przodu i stanął w miejscu. Przymknął oczy i zacisnął pięści. Czuł wiatr na sobie. Czuł, jak jego czarny płaszcz powiewa. Otworzył oczy i spojrzał w górę. Niebo było zaiście gwiaździste. Uśmiechnął się i kontynuował swoją pracę, czyli zapalanie lamp.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Nagle jedna z lamp się zbiła. Sveuzona omiótł inny niż dotychczas wiatr. Ten był chłodniejszy... Gęstszy.
Elf niewątpliwie coś czuł. Czuł w jakiś stopniu niebezpieczeństwo łączące się z pożądaniem.
Coś było nie tak.
Nagle gwardzista mógł usłyszeć trzask i zaraz wylądował na twardym bruku ok 30 metrów dalej.
Gdy już się pozbierał, ujrzał zbliżającą się w jego stronę istotę.
Istota ta stała na dwóch nogach, dwóch czerwonych jak krew nogach z których odrastało białe włosie. Pysk i tułów miała straszliwie wychudły, jak zresztą wszystkie członki.
łapy zaś wieńczyły długie szpony.
Psi pysk wykrzywił się potwornie gdy rozległ się palący w uszy i duszący serce głos istoty.
-Jestem Zthyh'ruh. Gdzie jest Verreuil psie!
Stał gotowy by rzucić się do ataku.
Offline
Człowiek
Elf zrobił parę kroków do tyłu i wyciągnął miecz. Otarł rękawem usta i rzekł z cynicznym uśmiechem
-Po pierwsze to nikt Cie o imię nie pytał
Zacisnął mocniej dłoń na rękojeści
-Po drugie, to może niedowidzisz, ale jestem Elfem
Znów zrobił parę kroków do tyłu. Wolał zachować bezpieczną odległość. Zerknął na swój miecz
-Gotowy przyjacielu
Po chwili zamknął oczy i zaczął ciężko oddychać. Po chwili otworzył je i jego wyraz twarzy zmienił się w bardziej groźny. Zaczął ciężko i głośno oddychać.
Offline
Nagle błyskawica spadła z nieba na demona, celując prosto w szkaradny łeb.
-Takie plugastwo w Kompleksie Świątynnym?- zacmokała.- Nie do pomyślenia.
Skimrra zaśmiała się krótko. Stała w alejce na wprost Sveuzona, kilkanaście metrów przed nim. Powoli wyciągnęła Miecz Wielkiego Archonta.
-Cóż, chyba miałam nosa, żeby tu wrócić.- podrzuciła w wolnej ręce kulę błysawicy.
Zmrużyła lekko zielone oczy, świecące w ciemnościach, których nie zdążył jeszcze rozproszyć świątynny gwardzista, własnym blaskiem.
Nie wolno było potraktować lekko demona i też duszyca miała się na baczności. Jednak nie mogła się powstrzymać by nie uśmiechnąć się drapieżnie. Przeciągnęła językiem po dolnej wardze.
-Cóż za okropne, niegrzeczne stworzonko... I po coś tu przylazł, gnoju?
Offline
Mieszkaniec stolicy
Demon wrzasnął gdy ugodziła go błyskawica. Ale czy aby to przez ból?
Spojrzał na wiedźmę i zaczął chodzić w tą i z powrotem. Patrzył na duszkę po czym zaśmiał się znów.
-Ty powinnaś wiedzieć wiedźmo... Powinnaś wiedzieć Skimrro.- głos był pełen pogardy. Demon błysnął białymi ślepiami- Taaak. Już wiesz kim jestem. Taaak. Pamiętasz mnie.
Urwał opętańczym śmiechem. Skóra demona drgała niebezpiecznie w rytm ów śmiechu.
Zaraz spojrzał na obydwóch osobników. Ryknął po czym machnął ręką.
-Powinniście wiedzieć że celem moich panów jest ten wasz Arcykapłan. Niezły przesiew nam robi...
Splunął na ziemię. Jadowicie żółta plwocina wżarła się w kamienny bruk. Wokół dłoni demona zaczęły latać iskry które wnet podpaliły jego ciało. Demon śmiał się szaleńczo gdy płomienie lizały jego ciało. Do waszych nosów dotarł swąd palonego włosia i skóry. Ohydny swąd.
Offline
Uśmiechnęła się lekko pod nosem i odgarnęła nonszalancko za ucho jeden z kosmyków, który wymknął sie jej spod misternego splotu.
-No tak.- odparła po chwili, tonem, jakim komentuje się plamę z herbaty na świeżym obrusie.- Z daleka wyczułam szkaradę podobnej maści, jednak teraz dopiero poznaję ten smród. Dawnośmy się nie widzieli, Zthyh'ruh. Myślałam, że już dość ode mnie oberwałeś w podziemiach Dorchadas i jeszcze tam rany liżesz. Ale cóż, najwyraźniej za pierwszym razem niczego nie zdołałam Cię nauczyć.
Uniosła miecz, zaczęła powoli iść w stronę demona. Klinga przez moment zajarzyła się światłem błyskawicy.
-Spodziewam się, że Dark to dla was niewygodna figura.- mówiła cicho.- Ale tak się składa, że to również mój przyjaciel. Więc zanim będziesz mógł wylizać mu buty szumowino, zatańczysz ze mną.
Oczyściła umysł. Wyzbyła się emocji, wyzbyła się człowieczeństwa. Tak, jak ją tego uczył Sulam, wtedy magia była najskuteczniejsza. Wtedy można było wszystko. A prócz magii, miała do dyspozycji ostrze wykute w kuźniach bogów i swój umysł.
-A to chyba poznajesz?- uniosła miecz Wielkiego Archonta, który znów błysnął w ciemności.
Offline
Człowiek
Elf wyciągnął ręce w geście bezradności i krzyknął do Duszki
-Co to do cholery jest?
Po chwili ruszył pewnym krokiem w jego stronę. Po drodze mieczem w powietrzu zakreślał ósemki. W końcu chwycił rękojeść obiema dłońmi i szedł z uniesioną klingą. Jednak puścił jedną rękę i schował ją pod płaszcz, by znów po jakimś czasie umieścić ją na rękojeści. Zatrzymał się pare metrów od Demona i zataczał kręgi cały czas go obserwując. Na jego twarz pojawiał się grymas wywołany smrodem palącej się skóry.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Demon śmiał się i śmiał aż duszka nie skończyła mówić. Widział też prawdopodobnie kontem oka gwardziste który zbliżał się do niego.
Gdy ujrzał błysk wzniesionego miecza duszki wzdrygnął się.
-Myślisz podła cholero że skoro dzierżysz Archoncki miecz to jesteś w stanie znów mnie zgładzić? Ha! Nie wiesz co skrywa ten miecz w swym wnętrzu.
Po tych słowach po placu rozległ się chrapliwy śmiech. Zaraz zwrócił się do gwardzisty.
-A ty kundlu? Nie wiedziałem że niegdyś prężna gwardia trzyma takie psy jak ty.
Po tych słowach rzucił się z mordem w oczach w stronę elfa. Niespodziewanie można by rzec.
Oczy błyszczały ze wściekłości.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |