Silver Moonlight - 2007-12-16 12:16:42

Prologos



26 Ythar 1203 roku

To kolejna noc. Tyle ich już było odkąd stał się tym czym jest obecnie. Obserwował pewną lalunię, która wchodziła do karczmy. - Pewnie jak zwykle upije się i prześpi się z jakimś facetem, by nazajutrz w pośpiechu ubierać się i biec do swego partnera – Pomyślał
- Ech kobiety…jak zawsze takie same. Czy one nigdy się nie nauczą?
Wampir powoli sączył czerwone wino obserwując ze swego okna ofiarę. Nigdy nie zapomniał tej nocy gdy stał się krwiopijcą…

11 Bellethar 1112 roku

Był wczesny ranek. Przed domem stał mężczyzna, który ubrany był w płaszcz z laminy. Pod spodem miał czarne spodnie i białą koszulę. Widocznie, ktoś na kogo czekał spóźniał się bowiem  nieznajomy chodził podenerwowany z kąta w kąt.
- Gzie ona się podziewa? Przecież miała tu być już pół godziny temu!
Rzekł w pustkę nie oczekując, że odpowie.
- Widzę…że czekałeś – Wymruczała kobieta, która pojawiła się z nikąd.
- Po co te nerwy? Przecież już jestem i załatwiłam nam romantyczne miejsce…
Uśmiechnęła się słodko odsłaniając swoje udo. Facet wyglądał jakby dawno jej wybaczył.
- A gdzie to kochanie? – Zaciekawiony spytał uważnie lustrując jej zgrabną sylwetkę.
- Zobaczysz… -Kobieta odszepnęła i złapała go za rękę wiodąc prosto do kryjówki….


Kilka godzin później….



- Zamknij się ty szmaciarzu!
Niezbyt delikatnie odparła kobieta patrząc na swego uwięzionego kochanka.
- Niedługo ja…dzięki twej śmierci będę nieśmiertelna, a ty…sczeźniesz jak reszta twej rasy.
Mężczyzna nie mógł uwierzyć w swe położenie. Jeszcze kilka godzin temu kochał się ze swoją narzeczoną. Świat wydawał mu się nie mieć żadnych wad do czasu, gdy ona go przywiązała do łoża i ogłuszyła kamieniem. Teraz leży tu nagi, bezbronny i zdradzony podczas gdy zdrajczyni paktowała coś z trójką wampirów.
- Umowa stoi moja droga – Odrzekł jeden z nich. Widocznie nie był zadowolony z tego co ustalili, ale chciał przynajmniej zachować pozory dobrego wychowania.
- Twoja ofiara leży tam…
Dziewczyna wskazała ręką łóżko z mężczyzną. Wampir, widoczny przywódca bandy podszedł do nieszczęśnika. W tym samym czasie dwójka napastników rzuciła się na kobietę i zaczęła pić jej krew.
- Nienawidzę zdrajców… - odparł starszy wampir i wbił kły w szyję swej ofiary…

24 Bellethar 1112 roku

To już 13 dni odkąd stał się krwiopijcą…
Pierwsze dni zaabsorbowały go tak bardzo, że prawie ich nie pamiętał. Tylko urywki wspomnień powracały z czasem. Pamiętał.. jak wprowadzili go do osady, rzucili mu przed nos jakąś cycastą wieśniarę. Smakowała mu tak bardzo, że wyszedł na łowy z Utherem, bo tak miał na imię jego nowy ojciec. Dziś młody wampir siedział na palisadzie i wpatrywał się w księżyc. Oblizał swe usta wpatrując się w zakon. Tam było wiele krwi do sączenia…
Widział raz zakonnicę. Miała fioletowe włosy i spiczaste uszy. Na jej plecach wisiał łuk. Zaraz za nią szedł jakiś człowiek. Miał szaty maga i wredną mordę, pewnie byli razem.
- Ciekawe czemu nie atakujemy zakonu? Przecież jesteśmy silni i nieśmiertelni…
Powiedział chłopak nieświadom, że jego mistrz jest za nim.
- Bo oni też są silni i mają anioła w swych szeregach. Nie tylko boskiego.. ale i upadłego.
Odparł spokojnie patrząc uważnie na swego ucznia.
- I cóż z tego?! Z naszą przewagą liczebną wyrżniemy ich wszystkich w pień!
Młody był pełen zapału i głodu krwi.
- Myślisz, ze tak nie sądziłem? Raz nawet zaatakowałem zakon, a raczej jego klasztor w puszczy pachwatów. Szło nam nawet nieźle, dopóki nie zjawiły się anioły…. Ich blask najpierw nas oślepił, a następnie spalił. Niewielu z nas przeżyło, a jeśli już to uciekaliśmy gdzie popadnie kryjąc się w ciemnych zakamarkach lasu. Dopiero ja zjednoczyłem lud….
Uther skończył swą opowieść
- Nie wiem co powiedzieć mistrzu
- To zamilcz mój drogi…

2 Vallar 1203 roku

Krwiopijca odetchnął głęboko wdychając zakonne powietrze. Tak, tak…był w zakonie, nareszcie się tu dostał. Chciał się dowiedzieć o jego strukturze i sile. Po prostu przebywał na zwiadzie dla swej osady… jak wszyscy nowi, pierwsze co zrobił to poszedł do karczmy. Za barem stał znajomy mężczyzna. Przedstawił się jako tutejszy karczmarz. W drugim rogu w zaciemnieniu siedział kolejny mag. Przy barze usiadła ciemnoskóra elfka, która spytała go:
- Nowy? Tak jak sądziłam… Co cię sprowadza w nasze skromne progi?
Wampir zlustrował ją. Widział półtoraka przy jej talii i sakwy, które pachniały ziołami. Miała na sobie dziwne, białe szaty i czarną maskę z kruczymi piórami. Jej widok wprawił go w zakłopotanie. To kim ona jest? Kapłanką? Wojowniczką? Zielarką? Po chwili spytał się drowki o jej profesję.
- Jestem…fryzjerką
Odparła szczerząc swe białe ząbki.
W prawdzie nie miał pojęcia co to za profesja, ale musiała być bardzo niebezpieczna skoro miała taką ochronę. Zanim się zainteresował bardziej, elfka zniknęła. Za to weszła do środka kobieta o jasnych włosach, które ukrywały jej jedno oko. Chwyciła ścierkę i zaczęła nią okładać karczmarza wrzeszcząc, że znów jej potłukł kufle podczas sztuczek. Zaraz za awanturniczką wpadła kolejna kobieta. Tym razem błękitnooka o czarnych włosach. Ku jego zdumieniu ta wzięła mopa i zaczęła myc podłogę… Gdy wyszedł na zewnątrz spostrzegł fioletowowłosą elfkę ze swym nieśmiertelnym łukiem.
- Niezły kąsek – Pomyślał. Elfka zaczęła iść, a on za nią. Po jakimś czasie zniknęła…po prostu, jakby się rozpłynęła w powietrzu.
- grethit! – Zaklął szpetnie łowca. Jednak uśmiech na jego twarzy rozszerzył się gdy spostrzegł wejście do jaskini.
- Teraz mi już kochanie nie uciekniesz…

26 Bellethar 1112 roku

- Mistrzu? A gdzie ten zakon?
Pupil nie dawał za wygraną, było widać że zaciekawiła go historia o zakonie.
- A ty znowu swoje? Zakon jest daleko, bardzo daleko, poza zasięgiem twych krótkich rąk. My jesteśmy tylko na końcu ich włości, pomiędzy ich terenami, a ziemią chaosu. Te istoty, które widujesz czasami to tylko grupy zwiadowcze.
- Uther, przysięgam że kiedyś pomszczę śmierć twoich towarzyszy!
W jego oczach płonął ogień. Wampir położył dłoń na ramieniu narwańca.
- Nie teraz. Teraz najważniejsze jest to, żebyśmy doszli do porozumienia z rycerzami chaosu.
Odszedł zostawiając swego syna marzącego o podboju zakonu i jego włości..

2 Vallar 1203 roku

Wampir wszedł do jaskini. Jego bezszelestny chód nie wywołał nawet najmniejszego drgania dźwięku. Po kilku długich jak wielki minutach marszu usłyszał dziwny dźwięk, jakby ktoś ryknął ze zirytowania. Pomyślał więc, że to jego ofiara, bo kto tu jeszcze mógłby być?
Nagle do jego uszu doszedł jakiś męski głos. Zaciekawiony stanął u wejścia niezauważony przez nikogo i ujrzał Człowieka o gadzich oczach, prawdopodobnie smoka, oraz…Anioła! Był to pierwszy anioł, którego ujrzał. Miał piękne, zielone skrzydła, ciemne, długie włosy i prostą szatę z kolczugą na nią nałożoną. U boku wielki miecz świadczył o jego sile. Tymczasem łowca podszedł ostrożnie do krawędzi ściany, niestety jego zapach przeniósł się w głąb sali co sprawiło, ze smok zaczął wąchać uważnie.
- Co ci jest? wyczułeś coś? Jeźdźców?
Dopytywał się anioł niespokojnie
- Poczekaj…zaraz sprawdzę…
Człowiek zamienił się w smoka i jak drapieżnik zakradł się do krawędzi ściany skąd dobiegał zapach. Gdy ujrzał wampira w pobliżu skarbca zakonu uznał go za złodzieja i potraktował go swym ogniem… Po chwili wrócił do anioła zadowolony
- I co to było? – Spytał Zielonoskrzydły
- Etam..jakiś złodziej… nie przejmuj się, już nie będzie sprawiał nam problemu…

Tymczasem, kilka dni później…



- Beril nawalił mój panie. Pokonał go zielony smok i Anioł.
Wampir złożył raport
Uther nie odpowiedział. Intensywnie wpatrywał się w mury wieży zakonu.
- Mangel dopadnę cię…wkrótce
Szepnął sam do siebie i zeskoczył z prymitywnego muru budowanego w pospiechu przez innych. Za nim stało miasteczko wampirów i Rycerze Chaosu. Zajęcie zakonu przez nich było kwestią czasu.
- Kiedy przyjdziesz na pole bitwy, będę gotowy!
Krzyknął, a jego słowa dotarły do anioła śpiącego na szóstym piętrze wieży, nieświadom nadchodzącego niebezpieczeństwa…

Ciąg dalszy nastąpi

przegrywanie kaset vhs łódz Szamba betonowe Brześć Kujawski https://www.hotelstayfinder.com/ www.ehotelsreviews.com Lodging Anse-Bertrand