Nikoletta - 2010-09-11 22:52:03

Ziemie zakonne, nie dość rozległe, opasane były pierścieniem murów obronnych, które sprawnie chroniły Zakon i jego mieszkańców przed atakami Chaosu. Jednak pas fortyfikacji w Puszczy Pahwatów z roku na rok, z miesiąca na miesiąc poddawał się działaniu tej wszechogarniającej i niepohamowanej sile lasu. Korzenie drzew wysadzały kamienie, bluszcze wspinały się po murach, oplatały wyłomy. Puszcza pochłaniała coraz to nowe połacie ziemi, niszcząc bezlitośnie wszelkie przeszkody...
Tak, zdecydowanie i w miejscu, gdzie znajdował się łuk kamienny, brama wjazdowa - zapomniana przez jednych zakonników, a przez innych w ogóle nieznana - widać było nieubłaganą siłę Czasu. Kamienie omszałe, zszarzały, zbrzydły, zniszczały.
Ktoś, kto niepostrzeżenie chciał wedrzeć się do Zakonu, mógł z całą pewnością przejechać przez to właśnie miejsce. O wyklętym jakoby krajobrazie, gdzie łuk bramy, nie jest już łukiem, lecz jego ruiną. Gdzie z murów odpadły kamienne bloki...

***

Lalo jak z cebra, ale amazonka nie mogła usiedzieć w towarzystwie drowki, która ją znała. Natomiast Nikol za cholerę nie mogła sobie przypomnieć owej postaci. Drażnił ją ten stan. Wolała więc umknąć do miejsca, które znała - jak jej się wydawało - tylko ona. Będąc zwiadowcą Zakonu, pilnując jego murów.
Usiadła na jednym z kamieni i mokła. Cóż lepszego miała do roboty...

http://mtstrophy.online Szamba betonowe Sulejów przegrywanie kaset vhs warszawa mapa fotowoltaiki