Feyan Reytor - 2010-04-06 00:02:00

Na odległych ziemiach Zelfi w pobliżu gór Strafos znajduje się przedziwny las. Dziwny, ponieważ drzewa były z czystego kryształu i żadne zwierzę nie śmiało się zapuścić w tamte tereny. Ludzie jednak omijali ten las z powodu pewnego incydentu. Pewnego razu cesarz Zelfi, Derig chciał zobaczyć ten las i wybrał się na jego obrzeża z całą świtą. Kiedy dotarł on do skraju lasu nakazał swoim sługom rozbić obozowisko. Podczas rozbijania z lasu zaczęły dochodzić nawoływania. Wszyscy byli lekko przestraszeni, jednak cesarz się tym nie przejmował dopóki z las nie wydobył się przerażający okrzyk mrożący krew w żyłach: „WYNOSIĆ SIĘ STĄD!!!”. Cesarz mimo tłustej postury uciekał najszybciej. Po tym wydarzeniu cesarz wydał dekret zakazujący podchodzenia do tego lasu. Mieszkańcy pobliskich terenów przestrzegali go, jednak pewnego pięknego wiosennego poranka z samego środka zakazanego las wyszedł przystojny młodzieniec. Miał on mniej więcej 16 lat, kruczoczarne włosy, dobrze zbudowane ciało i niesamowite oczy w kolorze zimnej stali. Ubrany był w proste skórzane buty i lniane spodnie zapinane na pas, jedwabną koszulę, na której nosił lekką kolczugę z eridimu. Na lewej ręce nosił pół rękawicę z przedłużoną płatowatą osłoną do łokcia pod spodem zapinaną na skórzane paski. Zaś prawą rękę miał wytatuowaną od nadgarstka aż po bark. Wzór tatuaży przypominał strzeliste fale wiatru. Po wyjściu z lasu młodzieniec skierował się w stronę cesarskiego państwa Zelfi – Lesintra. Po przebyciu jakichś 15 mil zauważył jak grupka rabusiów napada na wóz, zapewne handlarza. Chłopak szybko ruszył w kierunku wozu i gdy został zauważony przez bandytów natychmiast zatrzymał się w sporej odległości od miejsca rabunku. Rabusie mieli zamiar go „przywitać”, ale młodzieniec pierwszy przemówił: „Zostawcie ich!”. – Rabusie ryknęli śmiechem. Jedne z nich rzekł: „A co jeśli odmówię. Załatwisz nas wszystkich.” – Znów ryknęli śmiechem. Młodzieniec z powagą w głosie odpowiedział: „Owszem.” – Po tym słowie chłopak przybrał pozę do ataku, rabusie zrobili to samo i gdy już mieli zaatakować chłopak niespodziewanie zniknął i równie niespodziewanie pojawił się nogami na wysokości pasa pierwszego z rabusiów i zadał cios w formie kopnięcia. Wydawałoby się, że to uderzenie było słabe, w rzeczywistości odrzuciło przeciwnika chłopca na odległość 2 metrów. Towarzysze poszkodowanego nie mogli uwierzyć własnym oczom. Stali tak jeszcze przez jakąś minutę, gdy herszt bandy oprzytomniał i skierował dłoń w stronę rękojeści, gdy już miał wyciągnąć miecz: „Przemyśl to dwa razy” – powiedział oschłym tonem chłopak. Słowa te uderzyły w herszta bandy jak rozpędzony wóz i wzbudziły myślenie samozachowawcze. Herszt bandy począł uciekać, a gdy jego towarzysze w końcu pojęli co się wydarzyło, ruszyli za nim. Chłopak nie zwracając uwagi na nic, ruszył jakby nic się nie stało w dalszą wędrówkę, zatrzymało go jednak pytanie handlarza: „Jak mogę ci się odwdzięczyć nieznajomy?”. On odparł na to: „Nie musisz po prostu ruszaj dalej.”. Chłopak wznowił wędrówkę, gdy kolejne pytanie zatrzymało go: „Czy przynajmniej mogę poznać imię wybawcy?”. On obrócił lekko głowę i rzekł: „Jestem Balendorf.”. Po czym ruszył dalej.

przegrywanie kaset vhs warszawa