Mangel - 2010-03-29 00:14:35

Notatnik należący do Fausta Decorito tom „Chimery” – w przypadku znalezienia, oddać właścicielowi, przewidziana nagroda








Może i jestem szalony, może i zdarza mi się bredzić, ale do cholery nie skończę pisać! Farlis i Mangel mogą pieprzyć co chcą, ja nie skończę spisywać tego co wiem i prowadzić badań by dowiedzieć się jeszcze więcej! Jestem naukowcem do mrocznej cholery, nie popychadłem z ich instytutów i szkół, nie dam się spętać jakimiś abstrakcyjnymi pojęciami etyki i bezpieczeństwa! Nigdy.


26 Calmar

Prace posuwają się do przodu. Zdobyłem odpowiednie obiekty, skalne ameby. Udało mi się odłowić ich pięć sztuk, choć ta ostatnia kosztowała mnie małego palca i sygnet, pieruństwa dosłownie ociekają tym cholernym kwasem.
Notatkę tą spisuje lewą ręką, zapewne jest przez to trochę mniej czytelna niż dotychczasowe, ale prawą omotałem sobie koszulą, żeby tak nie piekła… no i żeby an nią nie patrzeć.
Zamieszczam krótki opis gatunkowy ameb, dla późniejszej weryfikacji danych:

Wygląd:
Ciała mają niekształtne, galaretowate, w kolorze szarości i zieleni zarazem. Długie i szerokie może na dziewięć stóp, gdy maksymalnie się rozpłaszczą.
W bezruchu całe to cielsko rozlewa się niekontrolowanie, przez co przypominają wypukłą kałużę, lub nieforemne placki z bulw ziemnych. Na brzegach tego cielska znajduje się drobna szczecina, służy im chyba do „patrzenia”, bowiem gdy się ją uszkodzi są bezbronne.
Po całej tej parodii ciała spływa obficie kwas , którym rozpuszczają wszystko w pobliżu, by potem to wchłonąć. Z moich obserwacji wynika, ze nie „trawią” tylko drewna dębowego i mir hitu, choć może są jeszcze jakieś materiały odporne na ten środek.
Kwas, po rozpuszczeniu materii wyparowuje, nie pozostawiając żadnego zapachu czy trujących wyziewów, jednak korozja przezeń spowodowana jest raczej stała. Nie opiera się mu nawet quipstal.
Przez przeźroczystą skórę można zobaczyć wnętrze organizmu, gdzie dziwne organy i swego rodzaju kuliste jądro, zawieszone są w jakiejś galarecie, załamującej odrobinę światło.
Nie udało mi się wyszczególnić ŻADNYCH organów zewnętrznych, nie licząc szczeciny i skóry.

Występowanie:
Żyją w ciemnych, wilgotnych miejscach. Najczęściej żerują na skałach, najwyraźniej im one smakują. Wydaje mi się też, że stronią od miejsc silnie zarośniętych bujną roślinnością, nie przeszkadzają im za to grzyby, mchy i porosty, które konsumują wraz ze skałami.

Zachowanie:
Wydają się nie rejestrować obecności niczego, co jest oddalone od nich o więcej niż dwanaście stóp.
Gdy jednak zbliżyć się do nich nadto, jakimś cudem unoszą swe cielska niemal do pozycji pionowej i starają się oprzeć na „agresorze”. Taki „uścisk” jest cholernie bolesny i śmiertelny, sprawdziłem to na trzech psach. Roztopiły się do czystej wody.
Gdy nikogo nie ma w pobliżu, zwyczajnie żrą, nie przejmując się ani deszczem, ani krzykami, ani całym bożym światem


15 Silmer

Chciałem wynająć zapamiętywacza, żeby mi odpowiedni piktogram rozrysował, ale cholernik najpierw zaśpiewał sobie za to 700 dukatów, a jak wytrzeźwiał to odmówił! Nieomal wyszedłem z siebie, ale jakoś się udało.
Mam teraz jeden egzemplarz tego piktogramu, zapamiętywacz mówił, że nazywa się to Symbol Ur i pozwala na odprawianie rytuałów łączenia. Nie znam się na tym, ale zakładam, że mówił prawdę. Ludzie w obliczu śmierci, no i przypiekania Żarem, stają się zazwyczaj wylewni jak nimf guwernantki i prawdomówni jak te porąbane wampiry służące w Srebrzystych.
Mam już obiekty i mam piktogram, postaram się go jeszcze tylko jakoś skopiować, bo oczywiście ten idiota rozrysował mi go na papirusie, jakby nie mógł poczekać z umieraniem, aż doniosę go do mojego domu i tam, na podłodze rozrysowałby to jak należy.


30 Silmer

Mam wszystkie sprzęty i surowce oraz piktogram potrzebne do rytuału. Jeśli się uda, przejdę do historii i ci pieprzeni „Mistrzowie” będą mnie błagać o te zapiski, te i te o golemach.
Przystępuje do rytuału, postaram się zapisywać wszystko „na gorąco”.

1) Umieściłem dębową skrzynkę z amebą w centrum piktogramu i otwarłem wieko. Cholera, ta ameba zdechła, chyba z głodu.
2) Umieszczam drugą skrzynię w piktogramie i otwieram wieko. Ten okaz żyje, jest jednak.. wyczerpany? Ciężko określić ten stan. Miesiące bez pożywienia wyraźnie otępiły to zwierze, lepiej dla mnie. Szybciej uwinę się z rytuałem.
3) Wbijam mirhitowy lejek w amebę, tak by przebić się nim do jądra będącego w środku jej ciała. Ta operacja jest prosta, cielsko ugina się pod naciskiem i ustępuje przed szpicem którym kończy się lej.
4) Odpieczętowuje fiolki z krwią windigo, kotołaka i nietoperza i zlewam je do lejka jednocześnie. Piktogram zaczyna żarzyć się czerwonym światłem. 
5) Rozpoczynam inkantację, której tekst zapisuje poniżej:

Jaspis Bishanti,
Na moce Traksimusa,
Na potęgę Avarone,
Na słowa Yasila i jego potęgę,
Jaspis Bishanti,
Jaspis Bishanti,
Jaspis Bishanti,
Al’ab et Or efendim.

6) Światło na chwile mnie oślepiło. Znów wszystko widzę, ameba zaczyna się przemieniać, tak jak podejrzewałem. Jej ciało porasta futrem, wykształcają się członki i głowa, formują mięśnie. Zaczyna nabierać odpowiednich kształtów.
7) Przemiana zakończona. Oto mam przed sobą istotę wysoką na dziesięć stóp, umięśnioną jak windigo, o pazurach, kłach i oczach kota oraz uszach i jak mi się wydaje, echolokacji nietoperza.
Nie jestem w stanie nawiązać kontaktu z moim tworem, wydaje się bardzo ograniczony umysłowo. Po ruchach mięśni jego twarzy domyślam się, że ssie, szukając piersi matki. Wobec tego umysł ma czysty, jak noworodek.


18 Quesser

Nazwałem go swoim Synem. Jego umysł rozwija się jak każdego normalnego dziecka, z tymże, jakieś dwadzieścia razy szybciej. Mówi już i całkiem nieźle rozumie pojęcia abstrakcyjne.
Badania sondą medyczną i kilka prostych zabiegów upewniło mnie co do kilku jego właściwości:
- jest bezpłodny,
- będzie żył tyle ile żyją skalne ameby w naturze, około pięciu lat,
-  gdybym zmieszał inne próbki krwi, otrzymałbym chimerę będącą połączeniem danych dawców,
- gdybym zlał do ameby tylko jedną próbkę krwi, otrzymałbym klona danego dawcy (patrz notatnik „Klonowanie” strona 3, wyniki próby na trzeciej amebie),
- uzyskanie samoświadomości jest normalnym etapem jego życia.
Dalsze wnioski są zbyt daleko idące i zbyt ogólne, pozostawię je dla siebie, jak na razie.


12 Quesser

Syn ma już dużo ponad rok i mentalność dorosłego. Nie jestem w stanie nad nim panować.
Domaga się wyjawienia celu swego istnienia, nie przyjmuje do wiadomości iż jest wynikiem eksperymentu. Gdy wczoraj wyjawiłem mu ile będzie żyć, wpadł w furię. Byłem zmuszony zamknąć go w wodnej klatce i przenieść do piwnicy. Podejrzewam, że już nigdy nie będę w stanie mu zaufać. Jako obiekt eksperymentu jest nieudany, jednak jako sam eksperyment, udał się świetnie. Myślę, że niebawem poinformuje którąś z organizacji o moim odkryciu, słono za nie zapłacą.


1 Esqular

Syn uwolnił się!
Zabarykadowałem się w pracowni, lecz on nie poddaje się. Chce mnie zabić, wiem to, mimo jego zapewnień, że puści mnie wolno gdy powiem mu jak stworzyć więcej takich jak on. Pisze te słowa wiedząc, że za parę minut wedrze się tu i rozszarpie mnie na kawałki.
Pomyliłem się, przepraszam wszystkich których przez moje badania skrzywdziłem, okradłem lub zdradziłem i tych, którzy będą cierpieć w wyniku zastosowania efektów moich działań przez innych.
Szczególnie przepraszam…

zakonswiatla.pun.pl